Prokuratura Okręgowa w Białymstoku nie ogłosiła do dziś uzupełnionych zarzutów Jackowi Międlarowi o szerzenie mowy nienawiści. Zamiast tego szefowie prokuratury stwierdzili, że "należy wystąpić o kolejną opinię biegłych", którzy mają ocenić, czy były ksiądz popełnił przestępstwo. Mimo że dotychczas zajmujący się sprawą śledczy w czerwcu wydali postanowienie o uzupełnieniu zarzutów dla Międlara.
Nowe, uzupełnione zarzuty dotyczą szerzenia przez Jacka Międlara mowy nienawiści wobec osób narodowości żydowskiej w trakcie kazania podczas 82. rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego w Białymstoku i nawoływania do nienawiści w innych miejscach w Polsce (między innymi we Wrocławiu) i w internecie.
Nowe, duże śledztwo
Art. 256 § 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Art. 257. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Kodeks karny, Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r.
Od 3 sierpnia Prokuratura Okręgowa w Białymstoku prowadzi pod jedną sygnaturą jedno, duże śledztwo przeciwko Międlarowi. Do tej nowej sprawy wrzucono postępowanie, które do niedawna prowadziła Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Stare Miasto. Dotyczyło ono przestępstw z art. 256 i 257 Kodeksu karnego - o nawoływaniu do nienawiści i znieważania z powodu przynależności etnicznej lub rasowej.
Wrocławscy śledczy w swoim postępowaniu zebrali najważniejsze postępowania z innych prokuratur wobec Międlara, w tym z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz, które zostało wszczęte 28 sierpnia 2017 roku i również dotyczyło art. 256 i 257 Kk.
"Ciemiężyciele i pasywny, żydowski motłoch"
Prokuratorzy z Wrocławia w swojej sprawie zajęli się także wydarzeniami sprzed dwóch lat, które badała wcześniej Prokuratura Okręgowa w Białymstoku i swoje postępowanie umorzyła jesienią 2016 roku.
Sprawa dotyczyła wydarzeń z udziałem byłego księdza z 16 kwietnia 2016 roku.
Wtedy w Białymstoku odbywały się obchody 82. rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego. Ówczesny ksiądz Międlar, znany z sympatii do ONR, wygłosił kazanie, w trakcie którego mówił między innymi, że "największą przeszkodą na drodze ruchu wolnościowego zdążającego do umocnienia narodu nie są oligarchowie, mafia, establishment czy wrogowie, ale zwykłe tchórzostwo, żydowska pasywność".
- Ciemiężyciele i pasywny żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, przełknąć, przetrawić, a na koniec będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni - zwracał się duchowny do zebranych.
Mieli ogłosić zarzuty - odebrano im sprawę
Z treści dokumentów, do której dotarliśmy, wynika, że prokuratorzy z Wrocławia wydali decyzję o zarzutach dla Międlara za kazanie w Białymstoku. Napisano w niej, że "prokurator w dniu 08.06.2018 r. wydał postanowienie o uzupełnieniu Jackowi Międlar [pisownia oryginalna - przyp. red.] zarzutów, m.in. o czyn będący przedmiotem postępowania Prokuratury Okręgowej w Białymstoku w sprawie PO I Ds.26.2016 [sygnatura umorzonej sprawy białostockiej - przyp. red.]. Dało to asumpt do podjęcia tego ostatniego postępowania na nowo".
Mimo postanowienia wrocławskich prokuratorów sprzed trzech miesięcy do dziś nie ogłoszono nowych zarzutów wobec Międlara. - Uzupełniony zarzut nie został ogłoszony podejrzanemu - potwierdza prokurator Łukasz Janyst, rzecznik białostockiej prokuratury.
Zdaniem prokuratora Krzysztofa Parchimowicza ze Stowarzyszenia Prokuratów "Lex Super Omnia" uzupełnione zarzuty powinno się ogłaszać "niezwłocznie". - Wyjątkiem jest, gdy sprawa dotyczy osoby poszukiwanej - tłumaczy prokurator.
Prokuratorzy chcą kolejnej opinii
Zamiast tego nowe śledztwo zostało przedłużone do 28 listopada. We wniosku o jego przedłużenie czytamy, że "aktualnie w sprawie należy (...) zasięgnąć kolejnej opinii z zakresu językoznawstwa" i "po uzyskaniu tej opinii podjąć decyzję w kwestii wykonania czynności z podejrzanym".
Wątpliwości może budzić, dlaczego prokuratorzy nie ogłaszają nowych zarzutów Międlarowi, tylko występują o jeszcze jedną opinię i od niej uzależniają "decyzję w kwestii wykonania czynności z podejrzanym".
- Do chwili obecnej nie zasięgano nowej opinii biegłych. Czy i ewentualnie zostanie zasięgnięta, będzie przedmiotem analizy referenta sprawy - mówi rzecznik.
Referentem jest prowadzący śledztwo Andrzej Purymski, szef Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Do 7 września pozostaje na urlopie. Wniosek o przedłużenie śledztwa, w którym jest mowa, że "należy" zwrócić się o nową opinię biegłego, 13 sierpnia podpisał jego zastępca Andrzej Stelmaszuk, nadzorujący wszystkie śledztwa prowadzone w tej prokuraturze.
Opinie biegłych, zeznania świadków
Dlaczego prokuratorzy z Wrocławia zajęli się także białostocką sprawą? Opisał to Jacek Harłukowicz z wrocławskiej "Gazety Wyborczej". Ujawnił, że dolnośląscy prokuratorzy 23 czerwca 2017 roku oskarżyli Międlara o nawoływanie do nienawiści wobec Żydów i Ukraińców podczas jednej z manifestacji we Wrocławiu.
Według ustaleń "Wyborczej" prokuratorzy musieli wycofać ten akt oskarżenia z sądu. Miał im polecić to Krzysztof Sierak, zastępca prokuratora generalnego. Oficjalnie prokuratura podawała, że sąd 25 października postanowił zwrócić akta sprawy prokuraturze do uzupełnienia. Prokuratorzy śledztwo prowadzili dalej.
"Przesłuchano dodatkowych świadków, wystąpiono po opinie do biegłych z zakresu językoznawstwa, religioznawstwa, historii i socjologii. Wszyscy nie mieli wątpliwości, że głoszone przez księdza treści stanowią złamanie prawa" - cytował jednego z wrocławskich śledczych Harłukowicz. Jak napisał, po kolejnych opiniach biegłych prokuratorzy z Wrocławia zdecydowali o przedstawieniu Międlarowi "nowych zarzutów związanych z nawoływaniem do nienawiści w sposób ciągły w różnych miejscach Polski" oraz że zdaniem śledczych były duchowny miał się dopuszczać tych czynów wobec Żydów i Ukraińców od kwietnia 2016 do marca 2017 roku.
Dwa lata temu planował zarzuty
Przypomnijmy, że dziennikarze "Superwizjera" TVN i tvn24.pl ujawnili kulisy umorzenia białostockiego śledztwa. Już dwa lata temu Bartłomiej Horba z Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe stwierdził, że w trakcie kazania w katedrze białostockiej z ust księdza Międlara padły słowa o "otumanionym żydowskim motłochu".
Prokurator w analizie materiału dowodowego wyliczał kolejne obraźliwe słowa wobec osób wyznania mojżeszowego, jak na przykład "żydowscy frajerzy" i inne. Napisał, że "w związku z tym w najbliższym czasie planowane jest sporządzenie postanowienia o przedstawieniu zarzutów o czyn z art. 257 kk wobec księdza wygłaszającego kazanie".
Po paru dniach śledztwo to odebrał mu jego ówczesny przełożony - Marek Czeszkiewicz, były agent CBA i były szef rzeszowskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wtedy pełnił funkcję szefa białostockiej Prokuratury Okręgowej.
Czeszkiewicz przesłuchał świadków i - mimo dowodów i zeznań - umorzył śledztwo.
"Duchowny w swoim kazaniu odwoływał się do treści historycznych i Biblii, wskazując negatywne przykłady zachowania przedstawicieli społeczności żydowskiej z czasów niewoli egipskiej, odnosząc je ogólnie do czasów współczesnych i bez piętnowania konkretnych narodowości oraz wywodząc na tej podstawie wzory postępowania. Tego rodzaju ogólnych wypowiedzi nie można więc odebrać jako wyrazu uprzedzenia do jakiejkolwiek rasy, nacji czy wyznania" - argumentował między innymi.
Czeszkiewicz nie jest już prokuratorem. Zrezygnował z tej funkcji w kwietniu 2017 roku. Obecnie pełni funkcję doradcy marszałka Sejmu.
Autor: Maciej Duda, Łukasz Ruciński //now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24