Wojenki toczone przez Rosję pokazują społeczeństwu, że Zachód jest zły, kłamie, ma własną wersję historii - ocenił dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich doktor Adam Eberhardt. Gość TVN24 komentował słowa prezydenta Rosji na temat Polski i genezy II wojny światowej. Jego zdaniem "władze rosyjskie postanowiły taranem wrzucić do przestrzeni europejskiej medialnej własną wizję historii".
W piątek do Ministerstwa Spraw Zagranicznych pilnie wezwano ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andriejewa. Miało to związek z wypowiedziami prezydenta Rosji Władimira Putina na temat Polski i genezy II wojny światowej.
Do słów Putina odniósł się premier Mateusz Morawiecki w opublikowanym w niedzielę po południu oświadczeniu. Było ono - jak przekazał szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski - konsultowane z prezydentem Andrzejem Dudą.
"Wojenki toczone przez Rosję, nie tylko z Polską, mają ważny wymiar wewnątrzpolityczny"
W poniedziałek gościem "Wstajesz i wiesz" w TVN24 był dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich doktor Adam Eberhardt. Komentował między innymi słowa prezydenta Rosji dotyczące Polski i genezy II wojny światowej.
- Wiadomo, że władzy raz zdobytej się nie oddaje. Putin zdobył tę władzę równo 20 lat temu, w sylwestra 1999 roku. Konsolidacja władzy, umocnienie jej, wzmocnienie, jest priorytetem dla każdego reżimu autokratycznego - podkreślił. Ocenił, że "polityka zagraniczna, polityka historyczna, promocja, sprzedawanie Rosji na zewnątrz, jest ważnym elementem, którym się konsoliduje rosyjskie społeczeństwo".
- II wojna światowa, wielka wojna ojczyźniana [wojna ZSRR z III Rzeszą rozpoczęta atakiem Niemiec 22 czerwca 1941 roku - przyp. red.] to jest taki mit założycielski współczesnej Rosji. Różne wojenki toczone przez Rosję, nie tylko z Polską, mają ważny wymiar wewnątrzpolityczny, pokazujący społeczeństwu, że Zachód jest zły, kłamie, ma własną wersję historii, która zamiast uważać Rosjan za wyzwolicieli Europy, uważa ich za wspólników Hitlera - powiedział Eberhardt.
"Nawet jeżeli nie przekonają, to liczą, że chociaż zasieją ziarno niepewności"
Parlament Europejski we wrześniu przyjął rezolucję, w której ocenił, że wybuch II wojny światowej był bezpośrednim skutkiem paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku i jego tajnego protokołu dodatkowego. "Reżimy nazistowski i komunistyczny dokonały masowych mordów, ludobójstwa i deportacji oraz doprowadziły do utraty życia i wolności w XX wieku na skalę niespotykaną w historii ludzkości" - podkreślili eurodeputowani.
Gość TVN24 stwierdził, że w przyjętej przez europarlament rezolucji "w sposób bardzo stanowczy i kategoryczny została powiedziana prawda historyczna na temat paktu Hitlera ze Stalinem, na temat roli Związku Sowieckiego w wybuchu tej wojny".
- To był szok dla rosyjskiej elity. (...) Okazuje się, że pomimo walenia głową w mur, pomimo agresywnej propagandy Kremla, skuteczność [propagandy - przyp. red.] nie jest bynajmniej duża - ocenił dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
- Teraz przed obchodami styczniowymi [rocznicy wyzwolenia Auschwitz - przyp. red.] i majowymi [rocznicy zakończenia II wojny światowej - przyp. red.] władze rosyjskie postanowiły taranem wrzucić do przestrzeni europejskiej medialnej własną wizję historii. Nawet jeżeli nie przekonają, to liczą, że chociaż zasieją ziarno niepewności - powiedział Eberhardt.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z ADAMEM EBERHARDTEM:
O czym mówił Władimir Putin?
Sprawę wezwania ambasadora Rosji do polskiego MSZ skomentowała w niedzielnym głównym wydaniu programu publicystycznego, w państwowym kanale Rossija 1, rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa. Jej zdaniem reakcja polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych służyła temu, "by szybko odwrócić sytuację na swoją korzyść i powiedzieć: może coś i było, ale czy na pewno?".
Zacharowa oceniła, że wezwanie ambasadora Federacji Rosyjskiej Siergieja Andriejewa należy do dyplomatycznej rutyny i nie jest niczym nadzwyczajnym. - Nie jest to jakieś wyjątkowe wydarzenie w życiu dyplomatycznym - powiedziała.
Wezwanie ambasadora miało związek z wypowiedziami prezydenta Rosji Władimira Putina, który odnosząc się do wrześniowej rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej wybuchu II wojny światowej, mówił między innymi, że "stawianie na jednej płaszczyźnie ZSRR i Niemiec hitlerowskich jest szczytem cynizmu".
Nawiązując do paktu Ribbentrop-Mołotow Putin powiedział, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji [w 1938 roku - przyp. red.]". Dodał, że wojska sowieckie "wkroczyły do Polski [17 września 1939 roku - red.] po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi".
Putin mówił, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku. Podkreślił przy tym wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24