Morawiecki: podjąłem decyzję o odwołaniu polskiej delegacji na szczyt w Izraelu

Aktualizacja:
[object Object]
Premier Mateusz Morawiecki o odwołanym udziale Polski w szczycie V4 w Izraelutvn24
wideo 2/6

Szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz nie uda się na szczyt V4 w Jerozolimie. Decyzję w tej sprawie podjął premier Mateusz Morawiecki. To reakcja na wypowiedź nowego ministra spraw zagranicznych Izraela, że "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki".

- Podjąłem taką decyzję, ponieważ słowa, które padły z ust ministra Kaca, są absolutnie niedopuszczalne. Niedopuszczalne nie tylko w dyplomacji, ale też w sferze publicznej - podkreślił premier w rozmowie z dziennikarzami.

Morawiecki wskazywał, że w czasie II wojny światowej "Polacy ucierpieli najbardziej obok Żydów i Romów". Dodał, że Polacy ponieśli wielką ofiarę, ratując "dziesiątki tysięcy, setki tysięcy Żydów".

NAJNOWSZE > Szczytu V4 w Jerozolimie nie będzie. Będą spotkania dwustronne

"W swoim rasistowskim wystąpieniu próbuje obrażać Polaków, fałszując historię"

Szef polskiego rządu zapewnił, że "jest w stałym kontakcie z partnerami z Grupy Wyszehradzkiej". - Oni w pełni rozumieją nasz krok, moją decyzję, że również minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz nie pojedzie do Izraela - powiedział.

- Ja przestrzegałem i przestrzegam ich też przed tym, że w Izraelu jest kampania wyborcza, na początku kwietnia odbędą się tam wybory - podkreślił Morawiecki. - To jest okoliczność wzmagająca temperaturę sporu politycznego, więc jest też ryzyko dla naszych przyjaciół z Grupy Wyszehradzkiej, że będą atakowani, że będą obrażani, tak jak minister spraw zagranicznych Izraela pan Kac w swoim rasistowskim wystąpieniu próbuje obrażać Polaków, fałszując historię - komentował.

"Coś, co na pewno nie może pozostać bez reakcji"

Wcześniej sam premier odwołał swój udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu. Miał za niego jechać tam szef MSZ Jacek Czaputowicz.

- W tej chwili czekamy na stanowczą reakcję na karygodne i niedopuszczalne, rasistowskie po prostu, słowa nowo powołanego ministra spraw zagranicznych Izraela - mówił premier jeszcze w poniedziałek rano w rozmowie z dziennikarzami.

Ocenił, że jego wypowiedź "to jest coś, co na pewno nie może pozostać bez reakcji".

"Oczekujemy, że po stronie izraelskiej nastąpi odpowiednia reakcja"

Dziennik "Jerusalem Post" poinformował w czwartek wieczorem, że premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział w Warszawie, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz kancelaria szefa izraelskiego rządu.

Odnosząc się w niedzielę do słów przypisanych przez media szefowi izraelskiego rządu, pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Israel Kac stwierdził: - Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i tak, jak powiedział Icchak Szamir [były premier Izraela - przyp. red.], któremu Polacy zamordowali ojca, "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych - dodał.

Sprawę skomentowało w mediach społecznościowych polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Napisało w komunikacie, że wypowiedzi szefa izraelskiej dyplomacji są "nie tylko obraźliwe, ale wzmacniają negatywne emocje między naszymi narodami i przyczyniają się do wzrostu antypolonizmu oraz antysemityzmu".

"Oczekujemy, że po stronie izraelskiej nastąpi odpowiednia reakcja" - dodało na Twitterze MSZ.

"Bardzo jasny sygnał dla wszystkich naszych partnerów zagranicznych"

Do wypowiedzi nowego szefa MSZ odniósł się wcześniej także szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.

- Decyzja o rezygnacji z udziału premiera, zakomunikowana wczoraj, to jest taka reakcja na sumę zdarzeń, które miały miejsce w ostatnich dniach, fałszywych oskarżeń pod adresem Polski. Część z nich została sprostowana, za część przeprosili między innymi dziennikarze, niektórzy politycy - wyjaśniał w poniedziałek rano w "Sygnałach dnia" w Polskim Radiu.

- To jest bardzo jasny sygnał dla wszystkich naszych partnerów zagranicznych, że prawda historyczna i obrona dobrego imienia Polski i narodu polskiego jest sprawą fundamentalną dla polskiego rządu i premiera Morawieckiego - dodał Dworczyk.

"Haniebna wypowiedź" ministra

Szef kancelarii premiera powiedział również, że były premier Icchak Szamir wycofał się ze swoich słów o "antysemityzmie wyssanym z mlekiem matki", bo "jakiekolwiek uogólnienia, dotyczące innego narodu, są szalenie niesprawiedliwe, sam naród żydowski przekonywał się o tym wielokrotnie".

Jego zdaniem wypowiedź ministra Kaca "jest dowodem na to, że dzisiejsza temperatura sporu politycznego wewnętrznego w Izraelu, gdzie trwa kampania wyborcza, jest bardzo duża".

- Natomiast żadna kampania wyborcza, żadne wybory nie usprawiedliwiają rasistowskich wypowiedzi, a właśnie z takim haniebnym sformułowaniem wczoraj mieliśmy do czynienia - zaznaczył Dworczyk.

Wezwana ambasador

W piątek przed południem izraelska ambasador w Polsce została wezwana do MSZ. Po spotkaniu z Azari wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział, że strona polska wyraziła wobec niej oczekiwanie, że strona izraelska w sposób jednoznaczny odniesie się do tego, co miał na myśli premier Benjamin Netanjahu w wypowiedzi cytowanej przez media izraelskie.

- Dotychczasowe wyjaśnienia w tej sprawie uważamy za nieczytelne - oświadczył Szynkowski vel Sęk.

Azari została wezwana do MSZ również w poniedziałek, tym razem w związku z wypowiedzią nowego szefa izraelskiej dyplomacji.

Szczyt Grupy Wyszehradzkiej miał się odbyć w dniach 18-19 lutego w Jerozolimie.

Autor: mm,ads\mtom,now / Źródło: PAP, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24