Szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz nie uda się na szczyt V4 w Jerozolimie. Decyzję w tej sprawie podjął premier Mateusz Morawiecki. To reakcja na wypowiedź nowego ministra spraw zagranicznych Izraela, że "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki".
- Podjąłem taką decyzję, ponieważ słowa, które padły z ust ministra Kaca, są absolutnie niedopuszczalne. Niedopuszczalne nie tylko w dyplomacji, ale też w sferze publicznej - podkreślił premier w rozmowie z dziennikarzami.
Morawiecki wskazywał, że w czasie II wojny światowej "Polacy ucierpieli najbardziej obok Żydów i Romów". Dodał, że Polacy ponieśli wielką ofiarę, ratując "dziesiątki tysięcy, setki tysięcy Żydów".
"W swoim rasistowskim wystąpieniu próbuje obrażać Polaków, fałszując historię"
Szef polskiego rządu zapewnił, że "jest w stałym kontakcie z partnerami z Grupy Wyszehradzkiej". - Oni w pełni rozumieją nasz krok, moją decyzję, że również minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz nie pojedzie do Izraela - powiedział.
- Ja przestrzegałem i przestrzegam ich też przed tym, że w Izraelu jest kampania wyborcza, na początku kwietnia odbędą się tam wybory - podkreślił Morawiecki. - To jest okoliczność wzmagająca temperaturę sporu politycznego, więc jest też ryzyko dla naszych przyjaciół z Grupy Wyszehradzkiej, że będą atakowani, że będą obrażani, tak jak minister spraw zagranicznych Izraela pan Kac w swoim rasistowskim wystąpieniu próbuje obrażać Polaków, fałszując historię - komentował.
"Coś, co na pewno nie może pozostać bez reakcji"
Wcześniej sam premier odwołał swój udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu. Miał za niego jechać tam szef MSZ Jacek Czaputowicz.
- W tej chwili czekamy na stanowczą reakcję na karygodne i niedopuszczalne, rasistowskie po prostu, słowa nowo powołanego ministra spraw zagranicznych Izraela - mówił premier jeszcze w poniedziałek rano w rozmowie z dziennikarzami.
Ocenił, że jego wypowiedź "to jest coś, co na pewno nie może pozostać bez reakcji".
"Oczekujemy, że po stronie izraelskiej nastąpi odpowiednia reakcja"
Dziennik "Jerusalem Post" poinformował w czwartek wieczorem, że premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział w Warszawie, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz kancelaria szefa izraelskiego rządu.
Odnosząc się w niedzielę do słów przypisanych przez media szefowi izraelskiego rządu, pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Israel Kac stwierdził: - Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i tak, jak powiedział Icchak Szamir [były premier Izraela - przyp. red.], któremu Polacy zamordowali ojca, "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych - dodał.
Sprawę skomentowało w mediach społecznościowych polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Napisało w komunikacie, że wypowiedzi szefa izraelskiej dyplomacji są "nie tylko obraźliwe, ale wzmacniają negatywne emocje między naszymi narodami i przyczyniają się do wzrostu antypolonizmu oraz antysemityzmu".
"Oczekujemy, że po stronie izraelskiej nastąpi odpowiednia reakcja" - dodało na Twitterze MSZ.
Wypowiedzi nowego min. @IsraelMFA @Israel_katz są nie tylko obraźliwe, ale wzmacniają negatywne emocje między naszymi narodami i przyczyniają się do wzrostu antypolonizmu oraz antysemityzmu.
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP (@MSZ_RP) 18 lutego 2019
Oczekujemy, że po stronie izraelskiej nastąpi odpowiednia reakcja.
"Bardzo jasny sygnał dla wszystkich naszych partnerów zagranicznych"
Do wypowiedzi nowego szefa MSZ odniósł się wcześniej także szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.
- Decyzja o rezygnacji z udziału premiera, zakomunikowana wczoraj, to jest taka reakcja na sumę zdarzeń, które miały miejsce w ostatnich dniach, fałszywych oskarżeń pod adresem Polski. Część z nich została sprostowana, za część przeprosili między innymi dziennikarze, niektórzy politycy - wyjaśniał w poniedziałek rano w "Sygnałach dnia" w Polskim Radiu.
- To jest bardzo jasny sygnał dla wszystkich naszych partnerów zagranicznych, że prawda historyczna i obrona dobrego imienia Polski i narodu polskiego jest sprawą fundamentalną dla polskiego rządu i premiera Morawieckiego - dodał Dworczyk.
"Haniebna wypowiedź" ministra
Szef kancelarii premiera powiedział również, że były premier Icchak Szamir wycofał się ze swoich słów o "antysemityzmie wyssanym z mlekiem matki", bo "jakiekolwiek uogólnienia, dotyczące innego narodu, są szalenie niesprawiedliwe, sam naród żydowski przekonywał się o tym wielokrotnie".
Jego zdaniem wypowiedź ministra Kaca "jest dowodem na to, że dzisiejsza temperatura sporu politycznego wewnętrznego w Izraelu, gdzie trwa kampania wyborcza, jest bardzo duża".
- Natomiast żadna kampania wyborcza, żadne wybory nie usprawiedliwiają rasistowskich wypowiedzi, a właśnie z takim haniebnym sformułowaniem wczoraj mieliśmy do czynienia - zaznaczył Dworczyk.
Wezwana ambasador
W piątek przed południem izraelska ambasador w Polsce została wezwana do MSZ. Po spotkaniu z Azari wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział, że strona polska wyraziła wobec niej oczekiwanie, że strona izraelska w sposób jednoznaczny odniesie się do tego, co miał na myśli premier Benjamin Netanjahu w wypowiedzi cytowanej przez media izraelskie.
- Dotychczasowe wyjaśnienia w tej sprawie uważamy za nieczytelne - oświadczył Szynkowski vel Sęk.
Azari została wezwana do MSZ również w poniedziałek, tym razem w związku z wypowiedzią nowego szefa izraelskiej dyplomacji.
Szczyt Grupy Wyszehradzkiej miał się odbyć w dniach 18-19 lutego w Jerozolimie.
Autor: mm,ads\mtom,now / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24