Do pięciu wzrosła liczba ofiar śmiertelnych burzy Bert, która w weekend przetoczyła się nad Wyspami Brytyjskimi. Poważne zniszczenia odnotowano w południowej Walii, gdzie pod wodą znalazły się całe miejscowości. W poniedziałek w kraju wciąż obowiązywały ostrzeżenia przed powodziami, wiele połączeń kolejowych było zawieszonych.
Jak informował w poniedziałek rano brytyjski dziennik "The Guardian", liczba ofiar burzy Bert wzrosła do co najmniej pięciu. Do śmiertelnych wypadków doszło w Anglii i Walii, gdzie w weekend wystąpiły najsilniejsze ulewy i podtopienia. W poniedziałek w wielu regionach wciąż obowiązywały alarmy powodziowe - w hrabstwie Northamptonshire był to alarm najwyższego stopnia, oznaczający bezpośrednie zagrożenie dla życia.
"Nie próbuj dziś podróżować"
Ulewy, silne podmuchy wiatru i podtopienia spowodowały poważne utrudnienia komunikacyjne. W Northamptonshire i Bristolu z uwagi na wartko płynące wody powodziowe konieczne było zamknięcie głównych dróg. Operator linii kolejowej Great Western Railway, obsługującej południowo-zachodnią Anglię i Walię, zawiesił wszystkie kluczowe połączenia. Opóźnienia wystąpiły także na liniach łączących Londyn z lotniskami Gatwick i Stansted.
- Nie próbuj dziś podróżować na żadnej trasie - ostrzegali przedstawiciele Great Western Railway w mediach społecznościowych.
Kilkaset domów uszkodzonych
W niedzielę z ulewami zmagali się mieszkańcy południowej Walii. W hrabstwie Rhondda Cynon Taf ogłoszono stan alarmowy po tym, jak rzeka Taff wystąpiła z brzegów, zalewając miasto Pontypridd. W poniedziałek mieszkańcy i strażacy nadal usuwali skutki powodzi. Władze miasta potwierdziły, że uszkodzone zostało około 200-300 budynków mieszkalnych i użytkowych.
Według Met Office Bert opuści teren Wielkiej Brytanii w ciągu kolejnej doby, jednak wysoki poziom wód w rzekach będzie wciąż niebezpieczny. W poniedziałek alerty meteorologiczne przed silnym wiatrem obowiązywały jedynie w Szkocji.
Źródło: Reuters, CNN, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Reuters