Nastolatek zmarł z powodu zakażenia amebą Naegleria fowleri. Na kontakt z pasożytem mógł być narażony podczas kąpieli w jeziorze Mead na początku października - poinformował departament zdrowia południowej Nevady (USA). Ten pierwotniak powoduje groźne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. Infekcja dla niemal wszystkich chorych kończy się śmiercią. W Polsce jak dotąd nie odnotowano przypadków negleriozy.
Do infekcji doszło prawdopodobnie podczas pobytu na polu kempingowym Kingman Wash w pobliżu zapory Hoovera, po arizońskiej stronie jeziora Mead, położonego na granicy Nevady i Arizony. Objawy zakażenia zaczęły pojawiać się tydzień później - poinformował departament zdrowia południowej Nevady. Podano, że chłopiec miał mniej niż 18 lat.
Trzeci śmiertelny przypadek w tym roku w USA
Władze Narodowego Obszaru Rekreacyjnego Jeziora Mead poinformowały, że to "pierwsza potwierdzona ofiara śmiertelna ameby Naegleria Fowleri" na tym terenie. Jak natomiast przypomniała stacja CNN, jest to co najmniej trzecia tegoroczna infekcja tym pasożytem w Stanach Zjednoczonych, która zakończyła się śmiercią. W sierpniu z powodu zakażenia zmarło dziecko z Nebraski, a miesiąc wcześniej - mieszkaniec stanu Missouri.
Rządowa służba National Park Service, odpowiadająca w USA za opiekę nad dziedzictwem przyrodniczym i kulturalnym, poinformowała w komunikacie, że mimo tragicznego zdarzenia pływanie rekreacyjne w jeziorze Mead nadal jest dozwolone. Maria Said z agencji odpowiadającej za system publicznej ochrony zdrowia - U.S Public Health Service - wyjaśniła, że choć "organizm występuje naturalnie i powszechnie w środowisku, to choroba (którą powoduje) jest niezwykle rzadka". Ostrzegła jednak, że osoby wchodzące do ciepłej słodkiej wody zawsze powinny pamiętać o istnieniu ryzyka zakażenia.
Naegleria fowleri powoduje groźną chorobę
Naegleria fowleri to ameba żyjąca zazwyczaj w wodach słodkich o temperaturze 30-46 stopni Celsjusza, choć może zagnieździć się także w nieprawidłowo utrzymywanych basenach. Ten jednokomórkowy organizm jest jedną z czterech znanych ameb, które wywołują choroby u ludzi. Do zakażenia dochodzi, gdy mikrob dostaje się do organizmu człowieka przez nos, następnie wędruje do mózgu. Powoduje negleriozę, czyli ostre zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu.
Pierwsze objawy występują zwykle po tygodniu od zakażenia. Początkowo to gorączka, nudności, wymioty, bóle głowy, sztywność karku. Później pojawiają się problemy z koncentracją i utrzymaniem równowagi, a także drgawki i halucynacje. Po tych symptomach choroba postępuje bardzo szybko, a większość zainfekowanych umiera.
Według amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) śmiertelność nagleriozy wynosi 97 procent. W USA tylko cztery ze 154 zakażonych w latach 1962-2021 osób przeżyły.
Neglerioza w Polsce
Do tej pory w Polsce nie odnotowano przypadków negleriozy u osób korzystających z rodzimych akwenów. Woda w naszych zbiornikach jest zbyt zimna, by stanowić naturalne środowisko dla tego rodzaju ameby. Bezpieczne są też zadbane baseny, w których woda jest chlorowana i odpowiednio często zmieniana, a kafelki - systematycznie czyszczone.
To nie znaczy że pasożyt nie może się pojawić w sztucznie wytworzonych warunkach. "Szczepy tego pierwotniaka wykryto w latach 80. ubiegłego wieku w ciepłych wodach Jezior Konińskich (woj. wielkopolskie), które były podgrzewane przez pobliskie elektrownie" - czytamy na portalu poradnikzdrowie.pl.
Sprzyja jej ocieplenie klimatu
W tym roku zanotowano dużą liczbę przypadków jej obecności w chłodniejszych rejonach na północy USA, podczas gdy najbardziej optymalne warunki do jej rozwoju panowały w południowych stanach.
Źródło: CNN, poradnikzdrowie.pl, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock