Okaleczone ciało mężczyzny znaleziono na skraju jeziora na Florydzie. Wszystko wskazuje na to, że doszło do pierwszego śmiertelnego ataku aligatora w tym stanie od trzech lat. Według ustaleń policji 47-latek przed śmiercią szukał w wodzie frisbee.
Floryda to jeden z amerykańskich stanów, gdzie występuje największa populacja aligatorów w USA. Według agencji Florida Fish and Wildlife Conservation zamieszkuje go około 1,3 miliona tych gadów. 47-letni mężczyzna to najprawdopodobniej pierwsza ofiara śmiertelna aligatora na Florydzie od 2019 roku.
Na ciało mężczyzny z oderwaną jedną ręką natknęła się we wtorek rano osoba spacerująca z psem wzdłuż jeziora Taylor na zachodzie Florydy. To rejon nieopodal Zatoki Tampa. Jak podano w komunikacie policji z miasta Largo, śledczy uważają, że 47-latek szukał w wodzie frisbee, gdy zaatakowało go zwierzę. Zwłoki zostały odkryte w wodzie w bliskiej odległości od dysku do gry.
Szukał dysków w wodzie, by potem je sprzedawać
Jak powiedział Paul Cozzie, zarządzający parkami w hrabstwie Pinellas, ofiara była znana z tego, że często przebywała w parku i wchodziła do jeziora, nie zwracając uwagi na napisy informujące o zakazie pływania. Dodał, że mężczyzna poszukiwał w wodzie dysków frisbee, które trafiły tam w trakcie gry w disc golfa, a później sprzedawał je odwiedzającym park, by nieco zarobić.
Cozzie przekazał, że 47-latek wcześniej był ostrzegany przez straż parku, aby nie wchodzić do jeziora. W kwietniu co najmniej dwa razy groził mu za to mandat. Jak dodał, innego mężczyznę w tamtym miejscu kilka lat temu aligator ugryzł w twarz, ale tamten wypadek na szczęście nie zakończył się śmiercią.
Trwa sezon godowy aligatorów
47-latek wszedł do wody prawdopodobnie o świcie, co Cozzie określił jako czas największej aktywności aligatorów. Obecnie trwa środek sezonu godowego tych zwierząt. W tym okresie samce są bardziej agresywne i terytorialne niż zazwyczaj.
Źródło: Reuters, CNN, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock