Trzęsienie ziemi w Turcji. Polscy strażacy wydobyli żywe osoby spod gruzów w Besni

strażacy
Polscy strażacy w akcji w Turcji
Źródło: Twitter/Andrzej Bartkowiak
Polscy strażacy prowadzą akcję ratowniczą w rejonie tureckiego miasta Besni. Do wieczora we wtorek spod gruzów udało się im wydobyć trzy żywe osoby. Komendant główny PSP Andrzej Bartkowiak poinformował, że "pod gruzami zlokalizowano jeszcze kilka osób, ratownicy starają się do nich dotrzeć". Zapowiedział, że do działań w nocy skierowane zostaną wszystkie polskie zespoły, które przybyły do Turcji. Opublikował też nagranie, na którym wydać jedną z akcji grupy HUSAR Poland.

W poniedziałek silne trzęsienie ziemi nawiedziło Turcję, Syrię i Liban. Magnituda wynosiła między 7,4 a 7,8. W jego wyniku zawalały się całe bloki mieszkalne i szpitale. Zginęło kilka tysięcy osób, a kilkadziesiąt tysięcy zostało rannych. Do dotkniętego katastrofą regionu w Turcji poleciała w poniedziałek wieczorem grupa HUSAR Poland, aby wziąć udział w akcji ratowniczo-poszukiwawczej. To 76 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i osiem wyszkolonych psów.

Z grupą pojechało pięciu członków Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej (anestezjolog, pielęgniarz i trzech ratowników medycznych), zabrano 20 ton sprzętu. Polska grupa wzięła ze sobą sprzęt poszukiwawczy, sprzęt do rozbudowy obozowiska i do stabilizacji konstrukcji uszkodzonych budynków.

Polska grupa poszukiwawczo-ratownicza dotarła do Turcji
Polska grupa poszukiwawczo-ratownicza dotarła do Turcji
Źródło: TVN24

Uratowani spod gruzów

Do wtorku wieczorem polskim ratownikom udało się wydostać spod gruzów trzy żywe osoby.

O pierwszym sukcesie polskich ratowników komendant główny PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak napisał po godzinie 15: "Pierwszy uratowany człowiek. Wydobyty z gruzowiska mężczyzna przez naszych ludzi wspólnie z tureckimi ratownikami. Brawo, super. DUMA!!!!".

Około 18 nadeszła kolejna dobra wiadomość. "Udało się wydobyć drugą osobę żywą, Po rozmowie z Dowódcą Grupy, do działań w nocy skierowane zostaną wszystkie nasze zespoły. Czas nas goni!!!! Walka trwa o życie ludzi Trzymajcie się !!!!" - napisał komendant główny PSP.

Informacja o trzecim uratowanym napłynęła po godzinie 19. "Brawo, jesteście mistrzami. Walczymy dalej. Uważajcie na siebie" - przekazał szef PSP.

Pod gruzami zlokalizowano jeszcze kilka osób

Jak poinformował późnym wieczorem komendant główny PSP, "pod gruzami zlokalizowano jeszcze kilka osób, ratownicy starają się do nich dotrzeć". Dodał: "walczymy o życie". Zamieścił też film dokumentujący wydobycie spod gruzów jednego z uratowanych ludzi. "Tak wygląda ciężka służba naszych bohaterów" - podkreślił.

Polscy strażacy w akcji w Turcji
Polscy strażacy w akcji w Turcji
Źródło: Twitter/Andrzej Bartkowiak

Polscy strażacy działają w Besni

Zanim przystąpiono do działań, we wtorek rano dwoma autokarami i dwiema ciężarówkami ze sprzętem polska grupa ruszyła z lotniska Gaziantep do Adiyamanu, gdzie mieli prowadzić akcję. Komendant główny PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak poinformował jednak, że polscy ratownicy w czasie przejazdu decyzją tureckich władz zostali przekierowani do Besni. Miasto liczy 70 tysięcy mieszkańców. Znajduje się około 50 kilometrów na zachód od Adiyamanu. W mediach społecznościowych pokazał mapę terenu działań Polaków. "Dużo pracy przed naszymi ratownikami i psiakami" - napisał.

Komendant główny wyjaśniał, że według wstępnych informacji w regionie zawaliło się wiele domów, w tym wielorodzinnych, gdzie wciąż mogą znajdować się żywi ludzie. Dowódca HUSAR Poland bryg. Grzegorz Borowiec wcześniej przekazał, że według mieszkańców w mieście zupełnie zawaliło się prawie trzydzieści budynków. - Szanse na odnalezienie kogoś są bardzo duże - ocenił.

Jak dodał Borowiec, Polacy byli prawdopodobnie pierwszą grupą zagraniczną, która dotarła w ten rejon. - Ludzie wyszli na drogę, zatrzymali nas, prosząc o pomoc - mówił. Wśród mieszkańców, którzy wyszli do polskich ratowników, był burmistrz miasta.

Dowódca nie określił, jak długo grupa zostanie w Besni. - Ciężko na ten moment powiedzieć. Na razie jesteśmy tutaj, rozbijamy tutaj bazę operacji - powiedział.

Niezwykle ciężka praca

Jak powiedział we wtorek minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, Polska nadal będzie wspierać stronę turecką w niesieniu pomocy na terenie dotkniętym przez trzęsienie ziemi. - Turcja zawsze może na nas liczyć i my na Turcję - wskazał. - Potwierdzimy naszą reputację wspierających przyjaciół w potrzebie, tak jak w przypadku ostatnich pożarów w Turcji (...). Nasza renoma w Europie jest tutaj dobrze zasłużona i na pewno uda nam się działać zgodnie z tymi standardami, których się od nas oczekuje i których sami od siebie oczekujemy - oświadczył.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński zadeklarował tego samego dnia, że w razie potrzeby Polska wyśle do Turcji kolejną zmianę strażaków. - Oni tam będą fizycznie pracowali dzień i noc - wyjaśnił. - W ciągu tygodnia, jeżeli będzie taka potrzeba i możliwość ratowania ludzi, którzy są zasypani, wyślemy następną zmianę.

Dowódca grupy HUSAR Poland brygadier Grzegorz Borowiec mówił, że akcja polskich strażaków po trzęsieniu ziemi w Turcji będzie jedną z najtrudniejszych i potrwa około siedmiu dni. - Siedem dni to jest takie maksimum, jeżeli chodzi o działania poszukiwawczo-ratownicze. Przeżywalność po siedmiu dniach jest praktycznie bliska zeru - dodał.

W kontakcie z wojskiem

Jak mówił na antenie TVN24 Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy komendanta głównego PSP, polska grupa porusza się ciężarówkami, które otrzymała od władz lokalnych.

- Jesteśmy też w kontakcie z polskim wojskiem, które jest tam na misji w ramach NATO, będą nam pomagali. Otrzymujemy duże wsparcie od władz lokalnych, ale przede wszystkim liczymy na siebie, na nasz sprzęt. Jesteśmy samowystarczalną grupą, przez 36 godzin możemy funkcjonować bez pomocy z zewnątrz - mówił Kierzkowski.

Zauważył, że niska temperatura to coś nowego, z czym polska grupa będzie się stykać. Głównie grupa była na akcjach ratunkowych poza granicami kraju w porze ciepłej, kiedy jest o wiele łatwiej działać. - Ale zabrane zostały odpowiednie namioty, śpiwory, ciepłe ubrania. Jesteśmy dobrze przygotowani - zapewnił rzecznik.

Chwalił umiejętności specjalnie wyszkolonych psów. - Psy ratownicze w rewelacyjny sposób, bardzo szybki, lokalizują osoby poszkodowane, dzięki temu minimalizujemy czas dotarcia do tych osób. W dalszej kolejności wykorzystuje się sprzęt techniczny do przebijania się przez gruzy, stopy, konstrukcje żelbetowe. Robimy tak, żeby nie wyrządzić szkód osobom, które są zasypane - opowiadał. - To są bardzo delikatne i czasochłonne operacje - dodał.

TVN24 Clean_20230207083317(4428)_aac
Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy PSP o działaniach w Turcji
Źródło: TVN24
TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: