Wzrósł bilans ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, do którego doszło w poniedziałek u wybrzeży Japonii. Kataklizm pochłonął życie co najmniej 73 osób, a pod gruzami budynków strażacy wciąż prowadzą akcję poszukiwawczą. Działania utrudniają im deszcz i niska temperatura. W wyniku kataklizmu waliły się domy, a tysiące ludzi zostało pozbawionych prądu i wody.
Co najmniej 73 osoby zginęły w wyniku trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,6, które nawiedziło w poniedziałek po godzinie 16 miejscowego czasu (w Polsce była wtedy godzina 8) prefekturę Ishikawa nad Morzem Japońskim; ratownicy wciąż poszukują ocalałych pod gruzami budynków – podała w środę agencja Kyodo. Trzęsienie było odczuwalne na dużym obszarze od Hokkaido w północnej Japonii po południowo-zachodni region Kiusiu.
Trudna akcja ratunkowa
Na obszarach dotkniętych kataklizmem pracują tysiące żołnierzy, strażaków i policjantów. Akcję ratunkową utrudniają jednak wstrząsy wtórne i nieprzejezdne drogi, a w środę również opady deszczu i niska temperatura. W nocy z wtorku na środę strażacy przeszukiwali gruzy budynku w centrum Wajimy, miasta mocno dotkniętego trzęsieniem ziemi.
Lokalne władze informowały o kilku przypadkach osób uwięzionych pod gruzami zawalonych budynków. W prefekturze Ishikawa 33 tysięcy ewakuowanych wciąż nie mogło wrócić do mieszkań, a ponad 30 tysięcy domów pozostawało w środę bez prądu. W Ishikawie i dwóch sąsiednich prefekturach 110 tysięcy gospodarstw domowych nie miało bieżącej wody. Lokalne media podkreśliły, że pełen zakres szkód i ofiar wciąż pozostaje niejasny dwa dni po trzęsieniu ziemi.
- Minęło ponad 40 godzin od pierwszego wstrząsu. Trwa walka z czasem i wierzę, że teraz jest kluczowy moment w tej bitwie - powiedział w środę premier Japonii Fumio Kishida na konferencji prasowej.
"Wiele osób czeka na pomoc pod zawalonymi budynkami"
Premier Japonii mówił we wtorek, że skala zniszczeń staje się "coraz bardziej widoczna". Wiele budynków runęło, a drogi w licznych miejscach są popękane i nieprzejezdne. - Rząd wysłał zespoły ratownicze Sił Samoobrony Powietrznej, policji straży pożarnej i robi wszystko, co w jego mocy, aby ratować życie ludzi - mówił. Jak przekazał premier, "otrzymaliśmy doniesienia, że wiele osób wciąż czeka na pomoc pod zawalonymi budynkami". Dodał, że około trzech tysięcy ratowników ma problem z dotarciem do północnego krańca półwyspu, gdzie w czasie przelotu śmigłowcem nad tym obszarem stwierdzono wiele pożarów oraz rozległe uszkodzenia budynków i infrastruktury.
We wtorek na tokijskim lotnisku Haneda doszło do zderzenie się samolotu pasażerskiego linii Japan Airlines z mniejszą maszyną straży przybrzeżnej. która leciała na lotnisko Niigata na zachodnim wybrzeżu Japonii, aby udzielić pomocy osobom poszkodowanym w wyniku potężnego trzęsienia ziemi. Samolot Japan Airlines, z którego ewakuowano blisko 400 osób, stanął w płomieniach.
Według władz w Suzu, mieście liczącym nieco ponad pięć tysięcy gospodarstw domowych, położonym w pobliżu epicentrum trzęsienia, zniszczonych mogło zostać 90 procent domów.
- Sytuacja jest katastrofalna - powiedział burmistrz Suzu Masuhiro Izumiya.
Z powodu trzęsienia ziemi odwołano wiele lotów i kursów pociągów. Zamknięto lotnisko w Noto, gdzie uszkodzony został pas startowy, terminal i drogi dojazdowe. Około 500 osób utknęło w samochodach na parkingu - podała stacja NHK.
Alerty przed tsunami
Od razu po poniedziałkowym trzęsieniu ziemi wydano ostrzeżenie przed tsunami. Wzdłuż części wybrzeża Morza Japońskiego odnotowano fale sięgające około metra. Początkowo spodziewano się fal pięciometrowych.
Jak podała Japońska Agencja Meteorologiczna, od czasu pierwszego trzęsienia w poniedziałek, odnotowano około 200 wstrząsów wtórnych w prefekturze Ishikawa, z czego jeden miał magnitudę 5.
Służby ostrzegły, że w ciągu nadchodzących dni może dochodzić do kolejnych. Według Japońskiego Urzędu Informacji Geoprzestrzennej (GSI), trzęsienie było na tyle potężne, że mogło przesunąć ziemię w pobliżu epicentrum nawet o 1,3 metra na zachód.
Urząd Regulacji Jądrowej stwierdził, że nie odnotowano żadnych nieprawidłowości w elektrowniach jądrowych położonych wzdłuż Morza Japońskiego, w tym w pięciu aktywnych reaktorach w elektrowniach Ohi i Takahama należącej do Kansai Electric Power w prefekturze Fukui. Agencja podała, że elektrownia Shika należąca do Hokuriku Electric, położona najbliżej epicentrum, zatrzymała swoje dwa reaktory przed trzęsieniem w celu przeprowadzenia regularnych inspekcji i nie odnotowała żadnych skutków trzęsienia.
Zagrożenie tsunami w innych krajach
Krótko po trzęsieniu ziemi władze prowincji Gangwon w Korei Południowej ostrzegły mieszkańców, aby ci podjęli środki ostrożności i ewakuowali się na wyżej położone tereny. Zaapelowały też o to, aby trzymać się z dala od wybrzeża. Jak poinformowała krajowa agencja meteorologiczna, fale o wysokości 45 centymetrów dotarły do wschodniego wybrzeża kraju, kiedy w Polsce była godzina 10.21.
Południowokoreańska agencja informacyjna Yonhap przekazała, że władze Korei Północnej wydały ostrzeżenia przed tsunami dla wschodniego wybrzeża.
Ostrzeżenie przed sięgającymi metra falami obowiązywało też w zachodniej części rosyjskiej wyspy Sachalin położonej w pobliżu Japonii, na rosyjskim wybrzeżu Pacyfiku, oraz dla dalekowschodnich miast - Władywostoku i Nachodki - podała agencja TASS, powołując się na burmistrzów miast.
Źródło: Reuters, USGS, PAP, NHK