Rozprzestrzenia się duży pożar lasów na granicy amerykańskich stanów Nowy Jork i New Jersey. Opady deszczu nie pomogły, a sytuację pogarsza silny wiatr. Służby poinformowały we wtorek, że spłonęło już ponad dwa tysiące hektarów.
- To największy pożar w naszym stanie od 2008 roku. Nie widzieliśmy od tamtego czasu żadnego pożaru na taką skalę - powiedziała we wtorek gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul. Dodała, że żadne budynki nie są obecnie zagrożone, a niektórzy mieszkańcy dobrowolnie się ewakuowali.
Pożar, który wybuchł w piątek, strawił obszar o powierzchni ponad dwóch tysięcy hektarów, z czego ponad połowa znajduje się w stanie Nowy Jork w hrabstwie Orange - przekazały we wtorek stanowe służby. Jeszcze dzień wcześniej informowano o ponad tysiącu hektarów. Pożar, nazywany The Jennings Creek, jest opanowany w zaledwie 20 procentach.
Susza i wiatr
Opady deszczu w nocy z poniedziałku na wtorek tylko w niewielkim stopniu spowolniły rozprzestrzenianie się ognia. W tej części Stanów Zjednoczonych panuje największa susza od dekad. Poprzedni miesiąc był najbardziej suchym październikiem w Newark, czyli najbardziej zaludnionym mieście w New Jersey, od 1949 roku. W niektórych miastach, na przykład w Trenton, deszcz nie padał od ponad 40 dni.
Sytuację w dalszym ciągu utrudnia silny wiatr, dochodzący w porywach do około 70 kilometrów na godzinę.
Pożar spowodował śmierć jednej osoby. To 18-letni strażak Dariel Vasquez, który zginął, gdy w czasie akcji gaśniczej spadło na niego drzewo.
W stanie Nowy Jork we wtorek odnotowano w sumie 15 pożarów roślinności. Poza hrabstwem Orange najtrudniejsza sytuacja panuje w pobliskim hrabstwie Ulster, gdzie spłonęło ponad 280 ha. Jak przekazała Hochul na konferencji prasowej, pożar został opanowany. - Obserwujemy go uważnie, ponieważ wiatr nadal się wzmaga - zaznaczyła.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: x.com/njdepforestfire