Szczyt czynnego stratowulkanu Fudżi w Japonii pokrył się śniegiem. Tak późno biały puch nie spadł w tym miejscu od końca XIX wieku. Wśród przyczyn wystąpienia niepokojącej anomalii naukowcy wymieniają niezwykle gorące lato oraz jesień w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Od wielu tygodni japońscy naukowcy z niepokojem patrzyli na szczyt stratowulkanu Fudżi położonego na japońskiej wyspie Honsiu. Mierząca 3776 metrów góra o tej porze roku od dawna powinna być biała od śniegu.
W tym sezonie na biały puch trzeba było czekać aż do listopada, czyli najdłużej od momentu zbierania danych, które zapoczątkowano w 1894 roku. Tegoroczna anomalia pobiła smutne rekordy z 2016 i 1955 roku, kiedy na opad czekano aż do 26 października.
"Poczułem ulgę"
Za monitorowanie pokrywy śnieżnej na Fudżi odpowiada Lokalne Biuro Meteorologiczne w Kofu. "Pierwsze opady śniegu" definiuje się jako moment, w którym całość lub część góry jest pokryta śniegiem. Zwykle dzieje się to na początku października każdego roku. Śnieg musi też być widoczny z obserwatorium w Kofu.
- Kiedy zobaczyłem śnieg, poczułem ulgę - powiedział lokalny meteorolog Mamoru Matsumoto.
Pojawienie się pokrywy śnieżnej w symboliczny sposób oznacza również zmianę pory roku w Japonii. W tym roku na biały puch czekano najdłużej od końca XIX wieku.
- Jednym z powodów takiej sytuacji była wysoka temperatura wokół szczytu - dodał Matsumoto.
W tym roku temperatura na szczycie w październiku wynosiła średnio 1,6 stopnia Celsjusza, co sprawiło, że opady deszczu nie zamieniły się w śnieg. Zwykle o tej porze na Fudżi temperatura spada do -2 st. C.
Również tegoroczne lato w całej Japonii było cieplejsze o około 1,76 st. C od średniej z poprzednich lat.
Czynny stratowulkan
Najwyższy szczyt tego kraju jest również czynnym stratowulkanem, który ostatni raz wybuchł około 300 lat temu.
Przez większość roku zbocza góry są pokryte śniegiem, który zanika w trakcie letniego okresu. Wtedy większość turystów decyduje się na nocną wspinaczkę, aby zobaczyć wschód słońca z wysokości 3776 metrów.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters