Turyści i mieszkańcy kolejny dzień z rzędu opuszczają wyspę Santorini w obawie przed wstrząsami sejsmicznymi na Morzu Egejskim. Według nielicznych pozostałych tam osób, ulice wyglądają niemal jak podczas lockdownu w 2020 roku, związanego z pandemią COVID-19. Opuszczone domy zachęcają także rabusiów.
Obszar między wyspami Santorini i Amorgos na Morzu Egejskim od kilku dni jest miejscem zwiększonej aktywności sejsmicznej. Według danych Europejsko-Śródziemnomorskiego Centrum Sejsmologicznego (EMSC), od 27 stycznia w regionie zanotowano 1022 wstrząsy, spośród których najsilniejszy miał magnitudę 5,3.
W obawie o swoje zdrowie wiele osób zdecydowało się na ewakuację z regionu. Dotyczy to szczególnie Santorini, którą - jak podają greckie media - miało opuścić już około 11 tysięcy ludzi. Niektóre linie lotnicze podwoiły liczbę lotów z wyspy. W środę na lotnisku na Santorini trudno było dostrzec oznaki życia.
Opustoszałe ulice
Exodus spowodował pustki na ulicach, jakich popularna wśród turystów wyspa nie widziała od dawna. Osoby przebywające na Santorini przyznają, że ulice wyglądały podobnie jak w czasie lockdownu, wprowadzonego w związku z pandemią COVID-19. Na ulicach panuje bardzo mały ruch, a wiele osób, które wyleciały, zostawiło samochody w pobliżu lotniska. Z Santorini wyjechali pracownicy, dlatego wstrzymano prace budowlano-remontowe, wykonywane zazwyczaj poza sezonem.
- Wyjechali nasi wszyscy pracownicy i musimy sami kontynuować remont hotelu - powiedziała mieszkająca na Santorini Polka Magdalena Sigala.
W mediach pojawiają się apele do właścicieli posesji, wylatujących z wyspy, by zostawiali włączone światło w związku z obawami o kradzieże w opuszczonych domach. Grecki portal Protothema poinformował, że siły policyjne zostały postawione w stan gotowości oraz rozpoczęły wzmożone patrole i blokady dróg, aby zapobiec możliwym włamaniom.
Obawy o kolejne dni
Dla stałych mieszkańców wyspy trzęsienie ziemi nie jest nowym zjawiskiem. Santorini jest położona w rejonie, który jest aktywny sejsmicznie. Jednak obecna sytuacja wzmaga poczucie strachu nawet wśród lokalnej społeczności.
Zdaniem wielu ekspertów obecnie aktywność sejsmiczna w rejonie greckich wysp jest związana z ruchami tektonicznymi w tamtejszej tak zwanej strefie uskokowej, a nie ze zjawiskami wulkanicznymi. W pobliżu Santorini znajdują się dwa wulkany: Nea Kameni, który ostatni raz wybuchł w latach 50. XX wieku, oraz podwodny wulkan Kolumbo, położony około 8 kilometrów na północny wschód od wyspy.
Niepewność
Nadal nie jest pewne, kiedy sytuacja na Morzu Egejskim zacznie się stabilizować. Część specjalistów spodziewa się głównego trzęsienia, które może mieć magnitudę 6. Ze względu na duże ryzyko wystąpienia ciągłych i kolejnych wstrząsów sejsmicznych władze Santorini zamknęły niektóre uliczki na wyspie, blokując je taśmami. Do tej pory w regionie nie odnotowano poważnych zniszczeń infrastruktury.
- Każda osoba, jaką znałam, spędzała noce poza domem, śpiąc w samochodach. Mam 38 lat i nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, każdy z jest w stanie zawieszenia i niepewności - opisywała jedna z mieszkanek.
Na Santorini zamknięte są szkoły, mieszkańcy powinni też unikać dużych zgromadzeń wewnątrz budynków i zbliżania się do opuszczonych zabudowań. W przypadku wystąpienia silnych wstrząsów należy ewakuować się z obszarów przybrzeżnych.
Źródło: The Guardian, AP, Protothema
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ORESTIS PANAGIOTOU