Po raz drugi w ciągu dziewięciu miesięcy rakieta Kairos japońskiej firmy Space One uległa samozniszczeniu. Nagrania z najnowszej, środowej próby pokazują, jak rakieta zmagała się z trudnościami z utrzymaniem trajektorii lotu. Poprzednim razem maszyna eksplodowała kilka sekund po starcie.
Według planów mierzący 18 metrów Kairos miał w środę wynieść pięć tajwańskich satelitów na orbitę synchroniczną ze Słońcem (czyli taką, gdzie obrazowany przez satelitę obszar jest zawsze oświetlony przez Słońce w ten sam sposób) znajdującą się około 500 kilometrów nad Ziemią. Jednak po około trzech minutach od startu z platformy w mieście Kushimoto w prefekturze Waakayama misja została przerwana.
"Osiągniecie zakładanych celów byłoby trudne"
Na nagraniach z środowego startu rakiety widać, jak maszyna ma trudności z utrzymaniem trajektorii lotu. Przedstawiciele japońskiej firmy w oświadczeniu przesłanym dziennikarzom poinformowali, że "osiągniecie zakładanych celów byłoby trudne". Podczas briefingu prasowego inżynierowie przekazali, że rakieta Kairos uległa samozniszczeniu po około trzech minutach lotu po wykryciu nieprawidłowości w sterowaniu dyszami silnika pierwszego stopnia i trajektorii rakiety.
To już drugi nieudany start Kairosa w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy. Poprzednim razem rakieta eksplodowała zaledwie pięć sekund po starcie. Przyczyną katastrofy okazały się niewłaściwe ustawienia lotu, które uruchomiły autonomiczny system samozniszczenia. Nie stwierdzono wad konstrukcyjnych.
Space One jest prywatną firmą, w którą w lipcu 2018 roku zainwestowało kilka dużych japońskich przedsiębiorstw. Przewoźnik chce do 2029 roku wystrzeliwać około 20 małych rakiet rocznie, które wynosiłyby satelity na ziemską orbitę.
Japoński rząd stawia przed sobą ambitne cele związane z przemysłem kosmicznym. Do początku lat 30. XXI wieku Tokio chce rocznie wystrzeliwać w kosmos około 30 rakiet rocznie, a władze Kraju Kwitnącej Wiśni chcą, by ich kraj stał się azjatyckim hubem transportu kosmicznego.
Źródło: Reuters, NHK
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/JIJI PRESS