Cyklon Remal dotarł do Bangladeszu i Indii. Blisko milion mieszkańców obu państw zostało wcześniej ewakuowanych do schronów. Co najmniej 16 osób zginęło. Silny wiatr łamał drzewa i linie energetyczne, pozbawiając prądu kilka milionów mieszkańców.
Wichury i ulewne deszcze przyniesione przez cyklon Remal uderzyły w wybrzeża Indii i Bangladeszu w niedzielny wieczór. Według informacji władz, w Indiach zginęło co najmniej sześć osób - cztery z nich zmarły w wyniku porażenia prądem. W Bangladeszu do tej pory odnotowano co najmniej 10 ofiar śmiertelnych cyklonu.
Silny wiatr, osiągający w porywach prędkość do 135 kilometrów na godzinę, zrywał linie energetyczne, wyrywał słupy i drzewa oraz zrywał dachy z blaszanych i krytych strzechą domów. Szacuje się, że w Bengalu Zachodnim żywioł zniszczył ponad 30 tysięcy budynków, a kolejne dziesiątki tysięcy uszkodził. Żywioł przyniósł też deszcz oraz wysokie fale, które zalały obszary przybrzeżne. Pod wodą znalazły się Sundarbany - największy na świecie obszar lasów namorzynowych, leżący na pograniczu obu państw.
Ewakuacja, miliony ludzi brak prądu
Przed nadejściem żywiołu w obu krajach przeprowadzono ewakuację. W Bangladeszu do schronów udało się około 800 tysięcy mieszkańców, a w Indiach 110 tysięcy.
Według informacji przedstawicieli bangladeskiego ministerstwa energetyki, prawie trzy miliony osób pozostawało w poniedziałek bez prądu. Zalane deszczem drogi zakłóciły przebieg podróży w stolicy kraju, Dhace, gdzie władze w ramach przygotowań utworzyły prawie osiem tysięcy schronów i zatrudniły 78 tysięcy wolontariuszy. Deszcz zalał wiele ulic w Kalkucie, są też doniesienia o zawaleniu się ścian i co najmniej 52 powalonych drzewach.
Meteorolodzy przekazali, że cyklon w poniedziałek przesunie się na północny wschód i stopniowo osłabnie.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PIYAL ADHIKARY/ PAP/EPA