Dla mieszkańców Hiszpanii ostatnie dni to bardo trudny pogodowo czas. Z powodu burz i ulew, które uderzyły w regiony Walencji, Malagi oraz Castellon doszło do wielu zniszczeń. Mnóstwo rzek nadal grozi wylaniem.
Od kilku dni regiony Hiszpanii mierzą się z konsekwencjami bardzo silnych ulew. W poniedziałek służby ratunkowe z Murcji odnalazły ciało 50-letniego mężczyzny, który zginął porwany przez wodę powodziową. W środę zaś hiszpańskie media poinformowały, że sytuacja pogorszyła się również na południowym wschodzie kraju. W prowincji Walencja doszło do wielu zniszczeń wywołanych przez niebezpieczną aurę. W regionie Cheste największe zniszczenia odnotowano w zakresie infrastruktury.
- Co możemy zrobić? To niepokoi nie tylko dla nas, lecz także wszystkich wokół. Niektórzy ludzie tutaj mają powódź, a jeśli mocno pada, to jest to katastrofa. Jesteśmy odcięci, nie mamy jak wejść ani wyjść. Wszystko, co tu zbudowano, po prostu się zawaliło - mówił jeden z mieszkańców regionu. - Mam przeciek, woda dosłownie kapie. Mam nadzieję, że nie będzie już tak dużo padać, bo już to naprawiłem i pomalowałem. Ale taras jeszcze nie został naprawiony - dodał.
Nie tylko Walencja
Ulew doświadczyli również mieszkańcy Castellon i Malagi. W pierwszym z regionów odnotowano opady rzędu 200 litrów na metr kwadratowy.
Pogoda znacznie utrudniła obchody karnawału i innych uroczystości. W niektórych miejscach konieczne było odwołanie wydarzeń towarzyskich na świeżym powietrzu, a także zajęć sportowych oraz zamknięcie cmentarzy, targowisk i urzędów. Tymczasowo zawieszone zostały również zajęcia na uczelniach.
Z kolei w Maladze mnóstwo rzek grozi wylaniem. Eksperci oszacowali, że poziom wody w rzece Turón sięga nawet dwóch metrów.
W wielu regionach obowiązywały ostrzeżenia meteorologiczne. W poniedzialek po południu część z nich zredukowano do drugiego stopnia. Urzędnicy zaapelowali do mieszkańców o ostrożność i unikanie podróży, szczególnie wąwozami. Alerty najprawdopodobniej stracą ważność w czwartek.
Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: ENEX