Trwa walka z pożarami, które od ubiegłego tygodnia niszczą lasy w Korei Południowej. Dotychczas płomienie zniszczyły ponad 8,7 tysiąca hektarów terenów leśnych i zagroziły dziesiątkom domów. Cztery osoby zginęły podczas akcji ratunkowej, dziewięć odniosło rany.
Jak podał portal "The Korea Herald", w Korei Południowej od trzech dni trwa walka z pożarami lasów. Według danych koreańskiego MSW, w poniedziałek prawie 6,5 tysiąca strażaków walczyło z ogniem w pięciu głównych punktach. Postępy są jednak powolne, ponieważ gęsty dym ogranicza dostęp śmigłowcom, a silne podmuchy podsycają ogień.
Do poniedziałkowego wieczoru płomienie objęły swoim zasięgiem ponad 8,7 tysiąca hektarów. W pożarach zginęły cztery osoby - byli to strażacy i ratownicy uczestniczący w akcji gaśniczej - a dziewięć odniosło rany.
"Straciłem pamięć o młodości"
Jeden z najniebezpieczniejszych pożarów szaleje w powiecie Sancheong w południowej części kraju. Podsycany przez silny, suchy wiatr ogień wymusił w weekend ewakuację ponad tysiąca mieszkańców. Płomienie uszkodziły około 60 budynków.
- Mój dom całkowicie spłonął. Gdy poszedłem zobaczyć, co stało się z pasieką, ona również stała w płomieniach - opowiadał agencji Reuters jeden z mieszkańców Sancheongu. - Pamiątki z dawnych lat zniknęły bez śladu. Straciłem pamięć o młodości.
Okoliczni rolnicy obawiali się także o los rozpowszechnionych w regionie upraw gąski sosnowej, cenionej ze względu na walory smakowe. Grzyby te występują jedynie w towarzystwie sosen, więc spłonięcie drzewostanu może wiązać się z poważnymi konsekwencjami dla mieszkańców utrzymujących się z uprawy gąsek.
Płomienie blisko miasta
Trudna sytuacja panowała także w powiecie Uiseong, gdzie ogień szaleje od soboty. W poniedziałek pożar był opanowany w niewielkim stopniu. Do mieszkańców miasta Andong rozesłano komunikaty o konieczności ewakuacji, ponieważ pożar postępował w kierunku zabudowań.
Źródło: Reuters, The Korea Herald
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YONHAP