Auckland w Nowej Zelandii zmaga się ze skutkami ulew, które w piątek nawiedziły region. Dotychczas potwierdzono co najmniej trzy ofiary śmiertelne powodzi błyskawicznych, a służby ratunkowe poszukują jednej osoby. W mieście ogłoszono stan wyjątkowy, a zniszczenia są znaczne.
Ulewny deszcz zaczął padać w rejonie Auckland w piątek. Jak podała w sobotę nowozelandzka agencja meteorologiczna MetService, w niektórych dzielnicach w ciągu godziny spadło nawet 80 litrów wody na metr sześcienny - to niezwykle wysoka wartość jak na Nową Zelandię. Na lotnisku w Auckland spadło w ciągu 24 godzin rekordowe 249 l/mkw. deszczu. Synoptycy ostrzegają, że w sobotę na północy kraju dalej będzie padać.
Paraliż komunikacyjny
W sobotę policja z Auckland potwierdziła, że w wyniku powodzi zginęły co najmniej trzy osoby, a jedna wciąż jest poszukiwana. W całym mieście trwają również prace nad usuwaniem skutków ulew. Jak ocenia portal NZ Herald, w trzech dzielnicach domy "znalazły się na skraju przepaści" po tym, jak deszcz doprowadził do powstania osuwisk, a wiele innych budynków zostało zniszczonych przez wody powodziowe. Łącznie ewakuowano mieszkańców 79 domów.
Z powodu obfitych opadów zamknięte przez pewien czas było lotnisko międzynarodowe w Auckland, a loty międzynarodowe zostaną wznowione dopiero w niedzielę. Zalane zostały również główne arterie komunikacyjne miasta, co spowodowało olbrzymie korki. W sobotę służby drogowe wciąż pracowały nad udrożnieniem części autostrady New Zealand State Highway 1, przebiegającej przez północną i południową wyspę kraju. W Auckland wstrzymany został także ruch pociągów i nie kursowała część linii autobusowych.
Premier Nowej Zelandii Chris Hipkins, który objął urząd niecały tydzień temu, ocenił rozmiar zniszczeń z pokładu helikoptera. Jak powiedział dziennikarzom, "dewastacja w niektórych miejscach jest znaczna", a rozmiary kataklizmu - "nieporównywalne z jakimikolwiek wydarzeniami z ostatnich lat". Z uwagi na skalę zniszczeń, w Auckland od piątku obowiązuje stan wyjątkowy.
Źródło: PAP, NZ Herald