W północnej Szwecji temperatura w ciągu ostatnich kilku dni gwałtownie się podniosła, doprowadzając do nagłej odwilży i powodując zagrożenie powodziami. W Norwegii na skutek dużego ocieplenia wzrosło zagrożenie lawinowe, a jedna z gmin przez dobę była odcięta od świata z powodu osunięcia się śniegu.
3 stycznia w miejscowości Kvikkjokk-Arrenjarka na północy Szwecji temperatura wyniosła -43,6 stopnia Celsjusza, co okazało się rekordem w historii pomiarów dla tego miejsca. Już 7 stycznia odnotowano 0,9 st. C powyżej zera, a jeszcze cieplej było dwa dni później - 9,4 stopnia na plusie. W Kvikkjokk-Arrenjarka 7 stycznia w ciągu 20 minut temperatura wzrosła o 16 stopni.
- Wiatr z północnego zachodu, który zwykle przynosi zimne powietrze, przyniósł w wielu regionach kraju dodatnie wartości, co jest nietypowe jak na styczeń - przekazała Katarina Stensen ze Szwedzkiego Instytutu Meteorologii i Hydrologii (SMHI). Hydrolodzy poinformowali również o nagłym podwyższeniu poziomu wód w rzekach na północy kraju i możliwości wystąpienia podtopień oraz powodzi.
Norweska gmina była odcięta od świata
Jak wskazał norweski Instytut Meteorologiczny , w Oslo w czwartek w ciągu zaledwie godziny temperatura wzrosła o 8 stopni - do 7,7 stopnia na plusie.
Dodatnia temperatura spowodowała zagrożenie lawinowe w górach na północy kraju. Gmina Hammerfest, położona na wyspie połączonej ze stałym lądem mostem, przez dobę była odcięta od świata z powodu osuwiska śniegu.
W regionie Trondelag w środkowej Norwegii doszło zatoru na rzece. Policja ewakuowała okolicznych mieszkańców.
Mrozy już wracają
Zarówno szwedzkie, jak i norweskie służby meteorologiczne zapowiadają na weekend powrót mrozów. W najbliższych dniach na północy Skandynawii ponownie można spodziewać się temperatur w okolicach -30 st. C.
Źródło: PAP, smhi.se