Pożary szaleją w Macedonii Północnej od ponad dwóch tygodni. - Na skutek żywiołu we wsi Kokošinjac zginęła jedna osoba - poinformował we wtorek dyrektor Centrum Zarządzania Kryzysowego Stojancze Angelow.
Ogień trawi Macedonię Północną, głównie jej południowe regiony, od ponad dwóch tygodni. Z żywiołem walczą setki strażaków. W poniedziałek w okolicy miejscowości Kokošinjac wybuchł kolejny pożar. Objął 12 pobliskich wiosek. Na skutek żywiołu zginęła tam jedna osoba. To pierwsza ofiara śmiertelna pożarów w tym roku. "We wsiach spłonęło kilka domów, z których część była zamieszkała. W jednej z nich doszło do zniszczenia aż jednej czwartej wszystkich zabudowań" - poinformowało Centrum Zarządzania Kryzysowego.
"Wszędzie, gdzie spojrzysz, jest ogień"
Na miejscu pożarów obecni są strażacy, wojsko oraz ochotnicy. Bałkańska redakcja Radia Wolna Europa zaznaczyła, że "poważnym problemem w walce z ogniem jest brak sprzętu i pieniędzy dla oddziałów straży pożarnej".
- Wszędzie, gdzie spojrzysz, jest ogień. Nie jestem pewien, czy jest to spowodowane czynnikiem ludzkim, czy też elektrycznością, nieprawidłowym jej działaniem. Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni, chociaż jest lato i upał, to jest okropne - powiedział mieszkaniec Kokošinjac Krste Milesevski. - Pali się od wczoraj i mieliśmy nadzieję, że do tej pory pożar zostanie opanowany - dodał.
Brak odpowiedniego sprzętu
Wójt gminy Štip Iwan Jordanow powiedział, że "od lat oddziały strażaków są niedofinansowane ze środków budżetu państwa". - Mamy w gminie 33 strażaków, jednak z budżetu państwa otrzymujemy środki na wynagrodzenie dla sześciu, pozostałych opłaca gmina - zauważył Jordanow. Do gaszenia pożarów w Macedonii Północnej zaangażowano, w tym z pomocą środków unijnych, sprzęt strażacki kilku państw regionu. Ogień pochłonął między innymi dziewięć tysięcy hektarów lasów w okolicach położonej na południu kraju góry Sera. Walkę z ogniem utrudniają wysoka temperatura i silny wiatr.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI