Hipopotamy będące potomkami zwierząt sprowadzonych do Kolumbii przez Pablo Escobara, mają zostać wytępione. Taką decyzję podjął w piątek sąd administracyjny, powołując się na bezpieczeństwo ludzi i środowiska. Obecnie populacja liczy 166 osobników.
Kolumbijski baron narkotykowy Pablo Escobar, który zginął w policyjnej obławie w grudniu 1993 roku, przez lata gromadził w swojej posiadłości egzotyczne zwierzęta: żyrafy, tygrysy, antylopy, a także hipopotamy, których z Afryki sprowadził zaledwie cztery. Po jego śmierci zwierzęta trafiły jednak na wolność, gdzie rozmnożyły się. Obecnie po lasach biega 166 osobników będących sporym problemem dla lokalnych ekosystemów.
Mogą być niebezpieczne
Sąd administracyjny w departamencie Cundinamarca w centralnej części Kolumbii nakazał w piątek "podjęcie środków w celu wytępienia" ponad 160 hipopotamów. Jak orzeczono, ministerstwo środowiska powinno w ciągu trzech miesięcy wydać rozporządzenie w tej sprawie. Jako możliwe środki zaradcze sędziowie wymienili kontrolowany odstrzał i sterylizację zwierząt.
Sąd przychylił się do skargi złożonej przez przedstawiciela miejscowej społeczności, który podkreślał, że hipopotamy zagrażają ludziom i środowisku. Jako gatunek inwazyjny wypierają gatunki rodzime, a sytuację pogarszają ich duże rozmiary i zachowania terytorialne. Hipopotamy mogą być bardzo agresywne, gdy czują się zagrożone, a w Kolumbii zgłoszono kilka przypadków ataków na ludzi.
Bezkrwawe metody
Ministerstwo środowiska ogłosiło już w ubiegłym roku plan sterylizacji części populacji inwazyjnego gatunku, przewidujący także możliwość uśpienia niektórych osobników. Sterylizacje postępują jednak powoli i nie uśpiono jeszcze żadnego zwierzęcia. Rezultatów nie przyniosły jak dotąd również plany przeniesienia ssaków do Meksyku, Indii i na Filipiny.
Sprawa "hipopotamów Escobara" wywołała w Kolumbii ożywioną dyskusję. Poza zagrożeniami dla ludności i ekosystemu pojawiają się też głosy, że ich obecność pomaga lokalnej gospodarce, stymulując turystykę.
Źródło: PAP, AFP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock (zdjęcie ilustracyjne)