Susza w Hiszpanii nasila się, a z tym wiążą się kolejne kłopoty. Niedobory wody i paszy, a także rosnące jej ceny powodują, że hodowcy decydują się na ubój bydła - informują media. Dziennik "El Mundo" twierdzi, że przez dwa ostatnie lata w Kastylii i Leonie z powodu suszy na ubój trafiło 40 tysięcy zwierząt hodowlanych. Miejscowi księża apelują do wiernych, by modlili się o deszcz.
W ciągu ostatnich miesięcy w związku z suszą w Hiszpanii do ubojni trafiły tysiące sztuk bydła. Według dziennika "El Mundo", najczęstsze jest to we wspólnocie autonomicznej Kastylii i Leonu, na zachodzie kraju, należącej do hiszpańskiej czołówki pod względem hodowli bydła. Jak obliczyła gazeta, w ciągu ostatnich dwóch lat w regionie tym do przedwczesnego uboju wymuszonego suszą skierowano około 40 tys. sztuk bydła.
Miejscowy hodowca Joaquin Gargallo szacuje, że w związku z wojną w Ukrainie, niedoborem wody ceny pasz wzrosły tam trzykrotnie.
"Zdrowe bydło trafia do rzeźni"
Portal hiszpańskiego publicznego nadawcy RTVE twierdzi, że sprzedawanie lub zabijanie bydła z powodu suszy to rozwiązanie często stosowane w miesiącach letnich, ale do tej pory nie odbywało się już w maju.
Jak mówił Ainhoa López Larrauri, sprzedał 20 procent swojego bydła. Dodał, że większość trafia na ubój dla produkcji mięsa. - Całkowicie zdrowe bydło trafia do rzeźni - przyznał.
"Musimy zwracać się do Boga i Najświętszej Maryi Panny o bardzo potrzebny nam deszcz"
Wobec nasilającej się suszy hiszpańscy duchowni apelują do wiernych o modlitwy o deszcz. Na początku maja biskupi ogarniętej suszą Andaluzji, na południu kraju, poprosili lokalne wspólnoty parafialne o kierowanie do Boga próśb w tej intencji.
"Znaleźliśmy się w okolicznościach ekstremalnej suszy. Musimy zwracać się do Boga i Najświętszej Maryi Panny o ten tak bardzo potrzebny nam dziś deszcz" - napisali w liście do wiernych andaluzyjscy biskupi.
Od kwietnia nabożeństwa w intencji opadów prowadzone są również na terenie Katalonii. Poprosił o nie ordynariusz archidiecezji Barcelony kardynał Josep Omella, przestrzegając, że brak wody, który dziś dotyka głównie rolników i ludzi żyjących na wsi, prędzej czy później odbije się też na życiu mieszkańców miast.
Najsuchszy początek roku i restrykcje
Powołująca się na meteorologów telewizja La Sexta zauważa, że niskie opady deszczu doprowadziły do ekstremalnej suszy w Hiszpanii, w której w porównaniu do minionych dekad poziom wód w większości rzek jest dziś mniejszy o 75 procent. Jak szacuje hiszpańska meteorolog Joanna Ivars, wilgotność gleby na głębokości 0-40 centymetrów "jest dziś praktycznie na poziomie zera".
Ulewne opady i grad pojawiły się pod koniec tamtego tygodnia w Katalonii i Walencji, ale intensywne i krótkotrwałe opady nie poprawią trudnej sytuacji hydrologicznej. Krajowa agencja meteorologiczna AEMET przekazała, że Hiszpania zanotowała najbardziej suchy początek roku od początku pomiarów. W ciągu pierwszych czterech miesięcy suma opadów okazała się mniejsza niż połowa średniej wartości dla tego okresu. Tegoroczny kwiecień był najcieplejszym, odkąd prowadzi się obserwacje, czyli od 1961 roku.
Najbardziej dotkliwa susza panuje w Katalonii. Na początku maja regionalny rząd wprowadził ograniczenia w korzystaniu z wody w 244 gminach, ale zapowiedziano, że restrykcje dotkną w sumie ponad sześciu milionów mieszkańców 495 gmin. Zakazano między innymi podlewania ogródków, a także mycia ulic wodą zdatną do picia.
Burmistrz gminy Vacarisses wydał decyzję zakazującą napełniania pustych basenów. Gmina ta, leżąca około 40 kilometrów od Barcelony i zamieszkiwana przez ponad siedem tysięcy osób, słynie z dużej liczby basenów przydomowych. Jest ich tam zarejestrowanych ponad 1500.
Źródło: PAP, RTVE, tvnmeteo.pl