Przez brazylijskie miasto Sao Paulo i jego okolice przetoczyła się kilka dni temu gwałtowna burza. Na skutek żywiołu zginęło co najmniej osiem osób. Ponad 530 tysięcy budynków wciąż jest pozbawionych prądu.
Burza, której towarzyszyły nawalne opady deszczu, nawiedziła w piątek, 11 października, najbardziej zaludnione miasto Brazylii - Sao Paulo - oraz okoliczne regiony. Na skutek żywiołu zginęło co najmniej osiem osób - podała stacja BBC.
Porywy wiatru przekraczały miejscami prędkość 100 kilometrów na godzinę. Według lokalnych władz, była to jedna z najsilniejszych burz od 29 lat - ostatnio tak silnie wiało w 1995 roku.
Ponad pół tysiąca interwencji
Silny wiatr powalał drzewa, a te spadały i uszkadzały domy i samochody. W wyniku burzy zerwane zostały linie energetyczne, przez co w szczytowym momencie miliony ludzi pozbawionych było prądu.
Strażacy i funkcjonariusze obrony cywilnej przeprowadzili ponad pół tysiąca interwencji. Ich działania dotyczyły głównie usuwania powalonych drzew i zawalonych ścian.
W poniedziałek rano czasu lokalnego ponad 530 tysięcy budynków położonych na obszarze metropolitalnym stanu Sao Paulo nie miało prądu, z czego około 354 tys. znajdowało się w samym centrum Sao Paulo - podała firma Enel zajmująca się dystrybucją energii.
- Nie ma prądu, więc wszystkie mrożonki się rozmrażają, a już tego nie można ponownie zamrozić - powiedział sprzedawca ze stanu Sao Paulo.
Władze poinformowały, że ofiary śmiertelne odnotowano w czterech różnych miastach, w tym w Sao Paulo. Jedna z osób zginęła po tym, jak na jej stoisko przewróciło się drzewo.
Padał tak intensywny deszcz, że lokalne media podały, że urzędnicy w Izbie Deputowanych - niższej izbie brazylijskiego kongresu - zmuszeni byli korzystać z parasoli, gdyż woda przeciekała przez dach.
Źródło: Reuters