Buffalo rozpoczyna długi proces naprawiania szkód, jakie wyrządziła w mieście silna burza śnieżna. Priorytetem jest udrożnienie najważniejszych ciągów komunikacyjnych i usunięcie nadmiaru śniegu, zanim ten zacznie się roztapiać. Rośnie także tragiczny bilans śnieżycy - władze podały, że w mieście i w otaczającym je hrabstwie Erie zginęło co najmniej 39 osób.
W czwartek po południu Mark Poloncarz, zarządca hrabstwa Erie w stanie Nowy Jork, przekazał, że liczba ofiar śmiertelnych świątecznej śnieżycy wzrosła do 39. To ten region, a w szczególności okolice miasta Buffalo, został najciężej dotknięty przez ekstremalne warunki pogodowe. Jak szacuje telewizja BBC, w całym kraju żywioł pochłonął ponad 60 ofiar.
Udrażnianie dróg przed roztopami
W czwartek na ulice Buffalo wyjechały buldożery. Ładowały śnieg na ciężarówki, które wywoziły go poza miasto. W ciągu kilku dni miasto pokryła gruba warstwa śniegu, miejscami sięgająca nawet do 140 centymetrów. Priorytetem służb było usunięcie jak największej ilości śniegu, zanim ten zacznie się roztapiać, powodując lokalne podtopienia. Władze hrabstwa podały również, że aby zapobiec powodziom, udrażniany jest system kanalizacyjny miasta.
"Nie ma znaczącego ryzyka powstania zatorów lodowych, więc nie spodziewamy się poważnych powodzi" - napisał w czwartek Poloncarz w mediach społecznościowych. Przekazał również, że służby ratunkowe na terenie hrabstwa pozostają w stanie gotowości.
"Przed nami wciąż dużo pracy" - dodał.
Najtrudniejsze święta od lat
Chociaż pogoda się uspokoiła, sytuacja mieszkańców hrabstwa Erie pozostaje trudna. W niektórych miejscowościach i dzielnicach brakuje podstawowych produktów żywnościowych i mleka modyfikowanego dla niemowląt. W środę i czwartek policja stanowa dowoziła niezbędne produkty do społeczności, które zostały najciężej dotknięte przez burzę śnieżną.
Telewizja CNN przytacza historię Monique Alexander z Buffalo, która na chwilę wyszła z domu w Wigilię - kobieta prawdopodobnie chciała zrobić zakupy przez zamknięciem sklepów. Gigantyczna śnieżyca rozpętała się tuż po jej wyjściu. Gdy po kilku godzinach Alexander nie dała znaku życia, jej córka zaczęła dopytywać w mediach społecznościowych, czy ktoś jej nie widział. Po chwili skontaktował się z nią człowiek, który znalazł ciało Alexander - jak się okazało, kobieta zamarzła zaledwie kilkaset metrów od domu.
Dla mieszkańców Buffalo i okolic były to jedne z najtrudniejszych świąt od wielu lat. Ostatnio tak ekstremalne warunki pogodowe zostały zanotowane na przełomie stycznia i lutego 1977 roku. Amerykańska Krajowa Służba Pogodowa (NWS) nazwała grudniową burzę w Buffalo "zjawiskiem, które zdarza się raz na pokolenie".
Źródło: Reuters, BBC, CNN, tvnmeteo.pl