W lesie pod Wielbarkiem (województwo warmińsko-mazurskie) odłowiono w poniedziałek chorego rysia. Według weterynarzy mógł ulec zatruciu. Przebywa on w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Napromku. - Stan zwierzęcia nadal jest poważny - powiedział w środę rzecznik olsztyńskiej Dyrekcji Lasów Państwowych Adam Pietrzak.
Ryś trafił do prowadzonego przez leśników Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Napromku po sygnale od mieszkańców okolic Wielbarka. - Mówili, że ryś, który jest przecież skrytym zwierzęciem, nie ucieka od ludzi, pozwala im podejść do siebie w miarę blisko, że po przebiegnięciu kilkunastu-kilkudziesięciu metrów znowu się kładzie i leży. Takie zachowanie nie jest typowe, więc trzeba było szybko działać - wyjaśnił dyrektor Mazurskiego Parku Krajobrazowego Krzysztof Wittbrodt.
W poniedziałek wieczorem pracownicy Mazurskiego Parku Krajobrazowego zastali zwierzę tam, gdzie wskazywali mieszkańcy okolicy. Specjalną dmuchawką wystrzelili w stronę rysia środek uspokajający i usypiający, i odłowili go. Lekarz weterynarii stwierdził, że ryś jest bardzo osłabiony i wychudzony. Od razu zawieziono go do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Napromku w Nadleśnictwie Olsztynek.
Jak powiedział w środę rzecznik olsztyńskiej Dyrekcji Lasów Państwowych Adam Pietrzak, "ryś jest karmiony co trzy godziny niewielkimi porcjami jedzenia, dostaje specjalnie zmielone mięso". - Przyjmuje pokarm, ale nadal stan zwierzęcia jest poważny - przekazał.
To samiec w wieku od około sześciu do siedmiu lat.
Mógł się zatruć
Ryś został zbadany przez weterynarzy. Specjaliści wykluczyli między innymi, cierpiał on z powodu chorób odkleszczowych.
Lekarze weterynarii sądzą, że mógł ulec zatruciu, ale nie da się dociec, w jaki sposób i czym się przytruł. - Teraz najważniejsze, by ryś wyzdrowiał - podkreślił Pietrzak.
Przypadek odłowienia osłabionego rysia spod Wielbarka jest pierwszym tego typu na Mazurach.
Rysi na Warmii i Mazurach jest coraz więcej
Rysie na Mazurach od kilku lat są przywracane naturze. Udało się je ocalić od wyginięcia dzięki metodzie "born to be free", opracowanej przez doktora Andrzeja Krzywińskiego z Kadzidłowa. Polega ona na tym, że ciężarna samica rodzi młode w leśnej wolierze, w której z czasem robi się małe otwory. Przez nie może wyjść maluch, ale nie jego mama. W ten sposób zwierzę uczy się natury i jest pod opieką matki na tyle, ile potrzebuje. Zwierzę nie ma kontaktu z człowiekiem. Leśnicy i przyrodnicy szacują, że populacja rysi w lasach na Warmii i Mazurach rośnie z każdym rokiem. Obserwowane są głównie wczesną wiosną, gdy w sezonie godowym przemierzają spore odcinki w poszukiwaniu partnerki. Zwierzęta te to samotniki, stronią od ludzi, są płochliwe i bardzo czujne.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mazurski Park Krajobrazowy