Dzięki zaangażowaniu strażaków i służb leśnych udało się uratować życie sarenki poszkodowanej w powodzi. Niszczycielska siła żywiołu nie pozostaje bez wpływu na lasy i mieszkające w nich zwierzęta. Jednak - jak podkreślają eksperci - natura szybciej zabliźnia rany związane z kataklizmem.
Zdjęcie sarenki otulonej ręcznikiem opublikowała we wtorek Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Poszkodowane w powodzi w nadleśnictwie Szprotawa zwierzę uratował strażak ochotnik, który przekazał je leśnikom.
- Sarna była przemoczona, osłabiona walką w tej chłodnej wodzie. Została umieszczona w jednej z leśniczówek. Myślę, że jej stan dość szybko dojdzie do takiego, w którym będzie ją można z powrotem wypuścić - mówi w rozmowie z tvnmeteo.pl Tomasz Wykner, główny specjalista służby leśnej w RDLP w Zielonej Górze.
- Natura jest bardzo plastycznym i elastycznym środowiskiem. Pamiętajmy, że powódź jest tutaj czynnikiem biotycznym. To jest zjawisko naturalne, występujące falowo od niepamiętnych czasów. Natura jest przygotowana na takie rzeczy w związku z czym, proces zabliźniania się ran jest praktycznie dość szybki - dodaje Wykner.
Instynkt przetrwania
Ekspert dodaje, że był to do tej pory jedyny taki przypadek w tym regionie. Choć wielka woda jest zagrożeniem dla dzikich zwierząt, posiadają one wyjątkową cechę, która pozwala im uciec przed niebezpieczeństwem.
- Zwierzęta instynktownie wyczuwają zagrożenia - to jest to, czego my się wyzbyliśmy w procesie ewolucji. Odchodzą na wyższe partie oraz od rzek, gdzie może spotkać je duża woda - mówi Wykner i dodaje, że spotyka się też takie przypadki, gdzie zwierzę nie zdąży uciec, bo postęp fali powodziowej jest dość szybki.
- Wtedy zwierzę próbuje przedostać się, jakby przez wodę do suchego miejsca. Czasem się to udaje, czasem nie. Jeśli się nie uda, to wiadomo też, że na pewno będą ofiary wśród zwierzostanu - podkreśla Wykner.
Co zrobić, gdy zauważymy poszkodowane zwierzę
Co zrobić, gdy zauważymy poszkodowane w powodzi dzikie zwierzę? Specjalista radzi, by w takim przypadku zgłosić przypadek służbom. - Chodzi o dzikie zwierzęta, a więc w zależności od tego, czy to zając, czy dorosły jeleń, pomagajmy w miarę naszych możliwości i najlepiej nie w pojedynkę. - Poszkodowane zwierzę będzie już tak zmęczone i wyziębione, że nie będzie próbowało się bronić. Najlepiej narzucić na zwierzę kawałek szmaty, bluzy na głowę i wtedy to zwierzę próbować odłowić i dostarczyć do jednego z naszych nadleśnictw - mówi Tomasz Wykner.
W Zielonej Górze działa specjalistyczny azyl przy ogrodzie botanicznym, który przyjmuje ranne zwierzęta.
- Jeżeli zwierzę nie jest w jakiś mocny sposób poszkodowane poprzez powódź, to jest to głównie kwestia osuszenia, dokarmienia i ponownego wypuszczenia zwierzęcia - zaznacza.
Źródło: tvnmeteo.pl. RDLP w Zielonej Górze
Źródło zdjęcia głównego: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Zielonej Górze, (fot. M. Chrupałła (Nadleśnictwo Szprotawa)