Są wakacje, więc często w ramach wyjazdu czy odpoczynku spędzamy czas nad morzem, stawem lub jeziorem. Jak sprawić, by był on bezpieczny, także gdy jesteśmy świadkami niebezpiecznej sytuacji? W programie "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24 opowiadał o tym Marcin Siwek, ekspert ratownictwa wodnego.
Ratownik wodny Marcin Siwek zauważył, że prewencyjnie warto mieć przy sobie kamizelkę asekuracyjną lub ratunkową. Oba sprzęty różnią się od siebie zastosowaniem, jednak w chwili zagrożenia mogą okazać się ważnym elementem, który może ocalić życie tonącego lub osoby uczącej się pływać.
Emocje na wodzy
Co zrobić w momencie, gdy zobaczymy tonącą osobę? Jak przekazał Siwek, w takim momencie zawsze, obligatoryjnie należy także mieć na uwadze przede wszystkim własne bezpieczeństwo, by nie pogorszyć sytuacji.
- Żadna interwencja w wodzie w stosunku do osoby, która tonie, walczy, której determinacja jest wyższa niż nasza, nie jest bezpieczna. Wprost mówiąc, my idziemy na starcie fizyczne - człowiek przeciwko człowiekowi, chociaż cel mają wspólny. Tyle że ratownik profesjonalnie podchodząc do działania, działa w sposób metodyczny, wyszkolony. I uwaga, nie ma takiego pierwszego błędu pod tytułem "Nie wahał się ani chwili". Ratownik wahał się, poświęcił jakąś chwilę, wziął to coś, co miał pod ręką. Jeżeli jest ratownikiem zawodowym, to on ma zawodowy sprzęt. Jeżeli jest po prostu strażakiem, policjantem, ratownikiem, wysportowaną, pływającą osobą, która jest świadkiem zdarzenia, to apeluję, żeby zawahał się chwilę, rozejrzał wokół i wziął cokolwiek, co ma dodatnią pływalność - opowiadał.
Właśnie dlatego przed rzuceniem się na pomoc zaleca się zatrzymanie na moment i ocenę sytuacji, a także wzięcie ze sobą rzeczy, która zapewni nam większą wyporność. Siwek wskazał tu wiele przedmiotów - od przykrywki do lodówki turystycznej, przez piłki i butelki po napojach, aż po worek na śmieci - nawet wypełniony.
- Ten worek sam z siebie, jak weźmiemy go do ręki i będziemy z nim płynąć, on nie zatonie, on pomoże nam i tej osobie się wesprzeć, a także odseparuje od tej osoby. Bo ten krytyczny moment to jest zwarcie dwóch osób. (...)To jest po prostu drobna wojna - mówił.
Kwestia zaplanowania
Potencjalny ratownik musi umieć pływać, ale to nie jedyna kwestia, na którą warto zwrócić uwagę przed wejściem do wody - zaleca się, aby nie spożywał alkoholu, potrafił poradzić sobie w stresującej sytuacji i nie był prosto po posiłku. Przydatne są także elementy, które "wydłużą" naszą rękę, takie jak pasek od spodni czy torebki.
- Niedawno widziałem dobry przykład z kijkami nordic walking, gdzie pan w rączkę włożył butelkę i tak płynął z kijkiem i tą butelką (...) 1,5 litra wystarczy, żeby opanować sytuację. A długość kijka jest wystarczająca, żeby nie dać się pogrążyć - wspomniał. Jak dodał, zwykły parawan plażowy może być "niemalże profesjonalnym sprzętem".
- Jeżeli nie jest rozwinięty, tylko zrolowany i związany, to mamy ponad metrowej długości drewniany element, nieprawdopodobnie sprawnie skonstruowany. I okazuje się, że jesteśmy otoczeni takimi elementami - powiedział Siwek.
Sama umiejętność pływania również może okazać się nieoceniona. Jak zauważył ekspert, w dzisiejszych czasach jest to jedna z podstawowych czynności motorycznych.
- Trudno założyć, że ktoś nigdy nie wejdzie do wody. Co więcej, podstawowa przyczyna utonięć to jest nieplanowane znalezienie się w wodzie. A skoro wiemy, że nieplanowane znalezienie się w wodzie jest przyczyną śmierci, to trzeba zaplanować, że chcę umieć pływać, na taki wypadek, żebym był samodzielny - podsumował ekspert.
Całość rozmowy z ekspertem zobaczysz tutaj:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock