Oszołomienie, niedowierzanie, ale i radość - tak najlepiej można podsumować ostatnią część misji naszego wysłannika na analogowy Księżyc. Hubert Kijek zakończył swoją misję w habitacie LunAres i w piątek "wrócił na Ziemię". - Chyba czas na lot na orbitę - zapowiedział zaraz po wyjściu reporter TVN24 BiS i od niedawna analogowy astronauta.
- Hello, hello, Habcom this is Hubert. Astronaut number one, thank you for the last week. I'm going back home, to the Earth. Over and out - tak brzmiały jedne z ostatnich słów reportera TVN24 BiS Huberta Kijka podczas analogowej misji księżycowej w habitacie LunAres.
"To było dość intensywne dla załogi"
Jak zauważył szef habitatu - Leszek Orzechowski, obecność naszego człowieka "na Księżycu" wiązała się ze specjalnym dostosowaniem badań.
- Hubert w tym momencie wychodzi, a reszta załogi - pięć osób - spędzi tam dodatkowe siedem dni, i to zdecydowanie wpłynie na dynamikę grupy, bo przez ten tydzień oni wytworzyli swoje własne relacje, dali się poznać między sobą jako jednostki, ale też pracowali jako zespół i teraz tracą jednego członka tego zespołu - opowiadał w rozmowie na antenie TVN24 BiS. Jak dodał, konieczne było odpowiednie zaprojektowanie planów wraz z naukowcami. - To było dość intensywne dla załogi codziennie być przepytywanym, pomagać Hubertowi w jego pracy. I od jutra załoga już tego nie będzie miała - zauważył.
Kijek opuścił habitat w swoim skafandrze - dokładnie tak samo, jakby przed chwilą wylądował na Ziemi swoim statkiem kosmicznym.
- Dałeś się poznać jako bardzo wartościowy członek załogi, zespołu. Stworzyliście własną dynamikę grupy i już wiem, bo codziennie rozmawiałem z waszym komandorem, że będą za tobą przez następny tydzień tęsknili i będą tęsknili za twoimi umiejętnościami, bo Hubert dał się poznać jako najlepszy kucharz na pokładzie, a to podczas izolacji, kiedy jest się zamkniętym z innymi ludźmi jest niesamowicie ważne - powiedział Orzechowski.
Pożywienie - nawet na analogowej wersji Księżyca - nie było najprostsze w obróbce.
- Kiedy ma się do dyspozycji tylko dietę liofilizowaną nie jest łatwo. [...] To był trudny tydzień, pełen wyrzeczeń, muszę przyznać - potwierdził Kijek.
Po tak długiej izolacji w dość ciemnym środowisku zmysł wzroku musi się przygotować na światło. Drobne komplikacje w samopoczuciu nie ominęły i naszego wysłannika. - Po wyjściu mam trochę zawrót głowy, trochę się dziwnie czuję, muszę przyznać. Dużo powietrza, świeżego powietrza - relacjonował reporter.
Europejski dziennikarz w "kosmosie"
Kijek wspomniał, że być może dzięki misji w habitacie LunAres - i dopuszczeniu do niej pierwszego oficera do spraw komunikacji - położy podwaliny pod wysłanie w kosmos pierwszego europejskiego dziennikarza.
- Po to są misje analogowe, żeby testować przeróżne typy i osobowościowe, ale też różne zawody, które w przyszłości w kosmosie będą pracowały. Nie oszukujmy się, ostatni wybór Europejskiej Agencji Kosmicznej pokazał, że jest nastawienie na specjalistów. [...] Będzie ich potrzeba coraz więcej, w tym pewnie niedługo dziennikarzy - zgodził się Orzechowski.
Tygodniowa misja dobiegła końca. - Po balonie stratosferycznym i locie w stanie nieważkości teraz mogę dokleić kolejną łatkę - astronauta analogowy. Chyba czas na lot na orbitę. Oddajemy głos na Ziemię - podsumował swoją przygodę w habitacie Lunares Hubert Kijek - "nasz człowiek na Księżycu".
Wszystkie zmagania Huberta Kijka mogliśmy śledzić na antenie TVN24 BiS. Relacje z jego pobytu na analogowym Księżycu możesz zobaczyć na tvnmeteo.pl.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS