Grenlandzkie szelfy znikają. Bez nich czeka nas katastrofa

Topniejący lód u wybrzeży Grenlandii
Zobacz, jak topniała Arktyka (01.10.2017 - 17.03.2019) (NASA)
Źródło: NASA
Grenlandia topi się w alarmującym tempie. Jak wynika z najnowszych badań, od 1978 roku lodowe szelfy na północy wyspy zmniejszyły swoją objętość o 35 procent, a niektóre całkowicie zniknęły. Naukowcy tłumaczą, że chociaż samo topnienie szelfów nie podnosi poziomu mórz i oceanów, może ono przyspieszać procesy dalszej utraty lodu.

W październiku do sieci trafił raport British Antarctic Survey, z którego wynikało, że topnienia Antarktydy nie da się już całkowicie zatrzymać - proces ten po prostu postąpił za daleko. Jak pokazuje badanie opublikowane na łamach "Nature Communications", utrata lodu przyjęła niepokojące wymiary również na północnej półkuli.

Utracone 35 procent objętości

Naukowcy z Francji, Danii i Stanów Zjednoczonych przeanalizowali stan szelfów lodowych - części pokrywy lodowej, które unoszą się na wodzie - w północnej Grenlandii. Wykorzystując dane satelitarne i modele klimatyczne, prześledzili zmiany zasięgu i grubości lodu w ciągu ostatnich dziesięcioleci, jak również ich wpływ na sąsiadujące z nimi lodowce.

Wyniki pokazały, że od roku 1978 szelfy północnej Grenlandii straciły około 35 procent swojej objętości. Z ośmiu gigantycznych mas lodu do czasów obecnych przetrwało pięć, które na dodatek stają się mniejsze, słabsze i spękane. Procesy rozpadu są napędzane przez coraz cieplejsze wody, podmywające lodowe struktury i topiące je od spodu.

- To ostatnie szelfy grenlandzkiej pokrywy lodowej - powiedział Romain Millan z Universite Grenoble Alpes, główny autor badania.

Bariera dla lodu

Jak wyjaśnili autorzy, chociaż topnienie samych szelfów nie podnosi poziomu mórz i oceanów, może ono powodować reakcję łańcuchową - działają one jak naturalne bariery powstrzymujące ucieczkę wody z lodowców do oceanu.

Jest to szczególnie niepokojące, ponieważ utrata lodu z Grenlandii jest odpowiedzialna za około 17 procent wzrostu globalnego poziomu morza w latach 2006-2018. Niegdyś jeden z największych szelfów, Zachariae Isstrom, rozpadł się w okresie między 2003 a 2012 rokiem, powodując spływ roztopów z sąsiedniego lodowca do oceanu. Rocznie gubi on 18 miliardów ton lodu - dla porównania, potrzeba około 360 mld ton lodu, aby podnieść poziom mórz o milimetr.

- To, co w przyszłości stanie się z biegunami i poziomem mórz, zależy od podjętych przez polityków decyzji w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych - dodał Millan.

Czytaj także: