To chyba najpiękniej położone miasto z tych, które widziałem. Żadne inne tak mnie nie zachwyciło - deklaruje Tomasz Zubilewicz. W kolejnej części relacji ze swojej podróży po Australii opisuje swoje wrażenia z Sydney.
Dziś napiszę kilka słów o moich wrażeniach z pobytu w Sydney. Byłem w wielu miejscowościach, zwiedziłem już wszystkie kontynenty, jeździłem metrem po kilkunasto milionowych aglomeracjach, ale to Sydney zrobiło na mnie największe wrażenie. To chyba najpiękniej położone miasto z tych, które widziałem. Żadne inne tak mnie nie zachwyciło.
To największe miasto Australii o powierzchni 12 406 km kwadratowych (dla porównania Warszawa ma 574 km kwadratowych). Jest stolicą stanu Nowa Południowa Walia, a zamieszkuje je ponad 4,5 mln mieszkańców. Najdalsze przedmieścia oddalone są od City o 96 km.
Widoki, przestrzeń, pozytywny nastrój
Miasto jest raczej młode, bo założono je w roku 1788. Kapitan Arthur Phillip miał za zadanie stworzyć pierwszą europejską kolonię w Australii. Miejsce wybrał idealne, nad największą naturalną zatoką na świecie, z widokiem na Pacyfik i na Góry Błękitne.
Zatoki, zatoczki, półwyspy, wyspy, wysepki, skały piaskowca wyniesione na kilkadziesiąt metrów, blisko 70 plaż, pięknie przystrzyżona trawa, po której można zejść do wody, palmy, kolorowe rośliny, błękitne niebo, lazur wody i pośród tego domki, te małe i większe, i w niektórych miejscach nowoczesne wysokościowce - te obrazy zapamiętałem najbardziej.
Na terenie miasta jest kilka Parków Narodowych i ogrodów botanicznych. Całą tą przestrzeń wypełniają przyjazne spojrzenia Australijczyków i pozytywny nastrój.
Przyjazne miasto
Odniosłem wrażenie, że życie w tym mieście nie jest męczące. Terenów zielonych jest sporo, wysoka zabudowa skupia przede wszystkim biura i instytucje, a mieszkańcy Sydney mieszkają przeważnie w domkach.
Ruch uliczny jest lewostronny - i do tego trzeba się przyzwyczaić. To nie przychodzi łatwo, ale za to kierowcy są wyrozumiali. Zatrzymują pojazdy w sytuacji, gdy ktoś stoi na przejściu, nawet po to, aby zawiązać sznurówkę w bucie.
Genialnym rozwiązaniem na skrzyżowaniach w centrum jest jednoczesne czerwone światło dla wszystkich oczekujących samochodów. Przez dwadzieścia parę sekund nikt nie wjeżdża na skrzyżowanie, za to piesi mogą chodzić w dowolną stronę, po pasach i w poprzek. Przejście po skosie skrzyżowania zajmuje mniej czasu niż wędrówka po pasach ze skrętem 90 stopni. Jakże proste rozwiązanie.
Londyńskie wspomnienia
Miejsc, które powinno się odwiedzić, jest wiele. Przedstawię tylko kilka ciekawostek. Sala koncertowa Opery Sydney House może pomieścić nawet 2700 widzów. W mieście znajdziecie wiele londyńskich nazw: King Cross, Paddington, Hyde Park. Widać, że przybysze z dalekiej Europy chcieli się tu czuć jak u siebie w domu. U zachodnich rogatek Sydney założono aż trzy parki safari.
Możliwe jest wejście na łuk mostu Sydney Harbour Bridge. Z wysokości 134 m nad lustrem wody rozpościera się najpiękniejszy widok na miasto. Katedra św. Andrzeja to najstarszy budynek katedralny na całym kontynencie.
Aż żal, że w tym mieście byliśmy zaledwie kilkadziesiąt godzin. Aha jeszcze jedna istotna informacja: nasza Reprezentacja Dziennikarzy pokonała zespół Polonii Sydney 2:0.
Trochę atmosfery z Sydney odnajdziecie na zdjęciach.
Autor: Tomasz Zubilewicz / Źródło: TVN Meteo