Należąca do NASA sonda MAVEN (ang. Mars Atmosphere and Volatile Evolution), 25 grudnia 2014 roku zaobserwowała ciekawy widok - tańczące po marsjańskim nieboskłonie smugi światła.
- Zaskakujący w zarejestrowanej zorzy jest fakt, jak głęboko w atmosferze Marsa się pojawiła - zwraca uwagę belgijski badacz Kosmosu Arnaud Stiepen, członek zespołu obsługującego instrument Imaging Ultraviolet Spectrograph znajdujący się na pokładzie sondy MAVEN. - Elektrony, które wywołały zjawiska świetlne, musiały być wyjątkowo energetyczne - dodaje.
Dzień po ziemskim show
NASA o zarejestrowaniu zorzy na Marsie oficjalnie poinformowała w środę 18 marca. Dzień wcześniej silna burza magnetyczna wywołała zjawisko zorzy na Ziemi - smugi światła były widziane nawet na tych szerokościach geograficznych, na których takie cuda są znane jedynie z książek czy filmów.
Zorza okiem Adama Kumiszczy
Naukowcy NASA przypuszczają, że marsjańska zorza została wywołana w podobny sposób, co ziemska, czyli przez naładowane cząsteczki pochodzące z koronalnego wyrzutu masy ze Słońca.
- Zainstalowany na pokładzie MAVEN instrument Solar Energetic Particle zarejestrował ogromną falę naładowanych elektronów - wyjaśnili badacze w komunikacie NASA. - Miliardy lat temu Mars stracił ochronne pole magnetyczne, takie jakim dysponuje Ziemia, przez co cząsteczki wpadają wprost w atmosferę. Elektrony odpowiedzialne za wywołanie marsjańskiej zorzy dysponowały ładunkiem energii 100 razy większym niż iskra w gniazdku domowym. To im pozwoliło na głęboką penetrację atmosfery planety - tłumaczyli badacze.
Tajemnicza chmura
Sonda MAVEN zarejestrowała nie tylko zorzę - instrumenty pokładowe dostrzegły również tajemniczą chmurę pyłu, jaka wzbiła się na powierzchni planety i sięgnęła do wysokich partii marsjańskiej atmosfery. Z pomiarów wynika, że rozciągająca się na 150 km chmura wzbiła się na wysokość 300 km nad powierzchnię Marsa.
Badacze nie mają jeszcze odpowiedzi na pytanie o to, co spowodowało powstanie cienkiego obłoku, zarejestrowanego przez instrument Langmuir Probe and Waves.
- Jeśli pył pochodzi z marsjańskiej atmosfery, to świadczy to o tym, że przegapiliśmy jakiś fundamentalny proces rządzący atmosferą Czerwonej Planety - przyznaje Laila Andersson z Laboratorium Atmosfery i Astrofizyki w Boulder w Kolorado. - Tajemniczy pył nie zagraża żadnym sondom i satelitom orbitującym wokół Marsa - zapewniają eksperci.
Autor: mb/map / Źródło: space.com
Źródło zdjęcia głównego: NASA / Uniwersytet w Kolorado