Na termometrze stacji meteo im. Wojciecha Raczyńskiego, za oknem naszej redakcyjnej kuchni na II piętrze budynku TVN przy Wiertniczej w Warszawie, o godz. 6.00 rano było tylko 10 st. Celsjusza. Zimno. Nad stacją niebo było ciemne i szare od niskich Stratocumulusów, w które wplecione są Cumulonimbusy. Tylko patrzeć, jak lunie deszcz.
Pomiar naszego termometru nie jest jednak do końca prawidłowy, bowiem termometr znajduje się za blisko budynku. Wisi wysoko, został zamontowany od południa. Właśnie w taki sposób termometry są na ogół montowane przez Polaków.
Nasza stacja za oknem to żart, ulubiony przez wszystkich. Temperatura nim mierzona jest niejednokrotnie szeroko komentowana.
Tymczasem na stacji synoptycznej na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie, najbardziej znanej stacji w stolicy, odnotowano 12 st. C. Termometr jest tam umieszczony prawidłowo - w klatce, na wysokości dwóch metrów. Został osłonięty od słońca i oddalony od zabudowań.
Teraz nasuwa się pytanie - czy ta temperatura, w dzisiejszej sytuacji, bardzo różni się od siebie? Czy gdybyśmy umieścili nasz termometr-żart niżej, na parterze, to temperatura nie byłaby podobna? Ano byłaby. Tym bardziej, że jest dziś pochmurno, nie dopływa promieniowanie słoneczne i wieje słaby wiatr.
Dlatego te nasze termometry za oknami nie są aż tak złe. Oddają pewien stan rzeczywisty. Trzeba tylko pamiętać, że najczęściej im wyżej, tym chłodniej. Jedynie w sytuacji wyżowej, rankiem, przy bezchmurnym niebie i słabym wietrze, najchłodniej jest przy powierzchni ziemi.
Lubimy w redakcji otrzymywać zdjęcia termometrów mierzących rekordowe upały, wystawionych na słońce, z odczytem rzędu 40-50 st. C, które w rzeczywistości są temperaturą samego termometru, a nie powietrza. Żartom wtedy nie ma końca.
Te odczyty widzów i internautów bywają też użyteczne, szczególnie zimą, kiedy mierzone przez termometry zamontowane nisko nad gruntem są absolutne minima.
Tak więc, bawmy się meteorologią, pomiarami, obserwacjami!
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo