W wielu rejonach powiatu żywieckiego są miejsca, do których dostęp z powodu śniegu jest niezwykle trudny. Najgorsza sytuacja panuje w okolicach Złatnej, Glinki i Soblówki w gminie Ujsoły oraz w Koszarawie. Kompletnie zasypani są także mieszkańcy Zwardonia. Górale najbardziej boją się halnego i nagłej odwilży.
Wójt Ujsół Tadeusz Piętka powiedział, że pod śniegiem znajduje się jeszcze kilkanaście z 70 kilometrów dróg gminnych, głównie w końcowym ich biegu, wysoko w górach.
Odcięci od świata
Pokrywa śniegu wynosi średnio dwa metry. Samorząd wykorzystuje do odśnieżania między innymi koparki i sprzęt leśny.
- Chcemy udrożnić dostęp do przysiółków. Mieszka tam od kilku do kilkunastu rodzin. Chodzi o umożliwienie dotarcia do nich piechotą. O dostępie samochodów na razie nawet nie myślimy. Z mieszkańcami jesteśmy w stałym kontakcie - powiedział wójt.
Piechotą lub skuterem
W Milówce drogi są przejezdne, choć w wyżej położonych rejonach leży na nich sporo oblodzonego śniegu. Podobnie sytuacja wygląda w Rajczy. Tamtejszy wójt Kazimierz Fujak powiedział, że na większości dróg nawierzchnia jest czarna.
W wyżej położonych rejonach leży sporo śniegu. Do kilku gospodarstw można dotrzeć jedynie pieszo lub skuterem śnieżnym.
Boją się powodzi
Na Żywiecczyźnie nocami utrzymuje się mróz. W Ujsołach sięgnął on -17 st. C. W dzień temperatura oscyluje wokół 0 st. C. Nie przybywa śniegu. Samorządowcy mają nadzieję, że nie przyjdzie nagła odwilż, a zwłaszcza ciepły wiatr halny, bo mogłoby wówczas dojść do powodzi.
W Zwardoniu do budynków prowadzą śnieżne tunele. Mieszkańcy sami starają się odśnieżyć obejścia. Boją się jednak, że bez pomocy z zewnątrz nie dadzą sobie rady przy wiosennych roztopach.
Nie wiemy co robić
- Pracujemy tylko łopatą, od rana do późnych godzin popołudniowych. Ja już kilka dni odgrzebuję, żeby dostać się do zabudowań, ale sytuacja jest trudna - opowiadał jeden z mieszkańców Zwardonia w rozmowie z reporterem TVN24. Gospodarze na razie odrzucają śnieg od elewacji, by nie topniał bezpośrednio przy ścianach i fundamentach.
Najgorszy scenariusz to bardzo gwałtowna odwilż. - Nie wiemy co robić, czekamy co się dalej wydarzy. Może jakaś straż, dodatkowe ciężarówki, ale tu nikt nie może podjechać. Sami sobie nie damy rady - dodał rozmówca TVN24.
Gmina też czeka na pomoc
Jak powiedział reporter TVN24 Robert Jałocha, samorządy starają się jak najszybciej odśnieżyć wszystkie drogi, ale środki przeznaczone na ten cel już się skończyły. Od początku roku gmina Rajcza wydała już 700 tys. zł na walkę ze skutkami zimy. To o 300 tys. zł więcej niż pula środków przeznaczonych na cały sezon.
Pomoc obiecał wojewoda śląski, ale gmina, by ją dostać, musi spełnić warunek - straty powinny przekroczyć 5 proc. planowanych dochodów własnych.
- Rajcza jest na styku tego wskaźnika i być może otrzymamy pomoc. Trudniej będzie w większych gminach - powiedział Kazimierz Fujak.
Autor: ls/rs / Źródło: PAP, TVN24