Monsun doprowadził do gigantycznej powodzi w dwóch północnych stanach Indii: Uttarakhand i Himachal Pradesh. Do akcji ratunkowej mieszkańców i przebywających tam turystów musiało wkroczyć wojsko. Władze podają, że ofiar powodzi może być około tysiąca.
Pod wodą od weekendu są dwa północne stany Indii Uttarakhand i Himachal Pradesh, znane jako "kraina bogów", gdzie wysoko w górach znajdują się ważne hinduistyczne świątynie, przez cały rok przyciągające mnóstwo pielgrzymów i turystów.
Ponad 1000 ofiar powodzi
Do akcji ratunkowej w obydwu stanach wkroczyło wojsko. Śmigłowcami ewakuują poszkodowanych lub wyznaczają i kontrolują trasy ewakuacyjne. Szacuje się, że woda uwięziła tam 600 turystów i ok 65 tys. miejscowych. Oficjalna liczba ofiar śmiertelnych żywiołu to 150, ale władze szacują, że nie żyje o wiele więcej.
- Szacujemy, że zginęło ok. 1000 osób. Ciała porozrzucane są dookoła - relacjonował indyjskim mediom Ganesh Godiyal, prezes funduszu odpowiedzialnego za kilka świątyń w miastach pielgrzymkowych Badrinath i Kedarnath.
W tym ostatnim sytuacja jest najgorsza. Praktycznie całe miasto i okoliczne tereny znalazły się pod wodą.
Premier Indii: ratujmy żywych
- Nigdy nie widziałem czegoś takiego, całe wsie są pod wodą, a drogi dosłownie zniknęły, zawalone przez błoto - mówi jeden z żołnierzy, pragnący zachować anonimowość.
- Naszym priorytetem jest ratowanie tych, którzy jeszcze żyją i ewakuacja ludzi z najbardziej zagrożonych terenów - powiedział w środę premier Indii Manmohan Singh.
Monsun, który rok rocznie nawiedza Indie od czerwca do września, zwykle przynosi powódź, ale nie w pierwszym miesiącu swojego trwania. Taka sytuacja zaskoczyła mieszkańców i władze kraju, którzy są zupełnie nieprzygotowani na taki kataklizm.
Autor: mm/rs / Źródło: hindustantimes.com