Szalejąca na południu Rumunii wichura narobiła sporo szkód, a towarzyszące jej ulewy przyczyniły się do licznych podtopień. Z kolei na wybrzeżu podczas sztormu napędzane wiatrem fale sięgały nawet 7 metrów wysokości, a władze zdecydowały się na zamknięcie wszystkich portów. W dwóch powiatach obowiązuje żółty alarm pogodowy ze względu na trudne warunki meteorologiczne.
W ciągu ostatnich dni pogoda dała się we znaki mieszkańcom głównie południowych okręgów - Dojl, Teleorman i Giurgiu. W ostatnich dwóch - Giurgiu i Teleorman - meteorolodzy ogłosili żółty alert pogodowy, ponieważ ulewy prowadzą do lokalnych podtopień.
Połamane drzewa i 7-metrowe fale
Wiatromierze w południowych okręgach rejestrowały podmuchy o prędkości ponad 60 km/h, które łamią wiele drzew.
Jedno z nich zablokowało główną drogę łączącą dwa rumuńskie miasta Sinaia i Targoviste. Usunięcie przeszkody i przywrócenie ruchu na drodze nr 71 zajęło ponad pół godziny.
Silniejsze podmuchy rejestrowane były bliżej linii brzegowej Rumunii. W mieście Konstanca położonym nad Morzem Czarnym prędkość wiatru osiągała 80 km/h, a fale sięgały 7 metrów. W obawie przed żywiołem władze zdecydowały się o zaprzestaniu wszelkich prac w portach i zamknięciu ich, dopóki pogoda się nie uspokoi.
Turyści pogodą się nie przejmują
Poza tym, że jest wietrznie, jest także zimno.
- Jestem przyzwyczajona do temperatury około 17 st. C, takiej, jaka panuje we Włoszech. Tutaj jeszcze dwa dni temu taka była - przyznaje jedna z turystek, starająca się złapać w obiektywie uderzające w brzeg fale. - Teraz jest bardzo zimno, ale morze nawet w czasie burzy jest świetne! - dodaje.
Podobny entuzjazm przejawia także amerykański turysta. - Warto było tu przyjechać - podkreśla.
Ustąpi deszcz, ale nie wiatr
Meteorolodzy spodziewają się ustąpienia opadów deszczu i przejaśnień na niebie już we wtorek. Ostrzegają jednak mieszkańców Mołdawii, Dobrudży i wschodnich części okręgu Muntenii przed silniejszymi porywami wiatru.
Autor: mb/map / Źródło: ENEX