Policjanci z chińskiej prowincji Jiangxi przejęli 17 tysięcy dzikich zwierząt schwytanych przez kłusowników.
Wśród znalezionych zwierząt znalazły się 42 gatunki zagrożone wyginięciem. Natrafiono także na produkty wytworzone ze zwierząt będących pod ochroną.
Policja wskazała 44 podejrzanych działających na terenie 15 prowincji.
Jabłka dla zabicia zapachu padliny
Operację rozpoczęto w zeszłoroczną Wigilię Bożego Narodzenia, kiedy policja na trasie między Szanghajem a miastem Kunning zatrzymała ciężarówkę transportującą jabłka. Wśród owoców znalazło się ponad 300 zwierząt. Wiele z nich było martwych. Jak podaje Huang Xiaogin z Leśnych Służb Publicznych Jiangxi, większość stanowiły nieżywe mundżaki żółte (słabo poznany gatunek z rodziny jeleniowatych), węże i pagumy chińskie (należące do kotokształtnych).
- Niektóre z nich zmarły z powodu złamań kończyn powstałych podczas nielegalnych polowań - poinformował Xiaogin. Na przesłuchaniu podejrzany wyjawił, że zwierzęta zostały zabrane z miasta Xinyu w Jiangxi. W prowincji Hunan miały zostać przerobione na peklowane mięso, na czym podejrzany zamierzał zbić fortunę. Jabłka miały zabić zapach padliny.
Sprawny mechanizm kłusowniczy
Sprawa wydawała się zakończona, jednak policjanci odkryli, że podejrzany był członkiem gangu, który stworzył całą sieć produkcyjną. Uwikłani w sprawę byli również funkcjonariusze publiczni.
Urzędnicy mieli odgrywać w przedsięwzięciu różnorakie role - na przykład używając swoich wpływów, zapewniali bezpieczny transport produktów i dostarczali przemytnikom oficjalne mundury służb.
Xiaogin zapewnia, że każda informacja, którą otrzymają policjanci, będzie przekazywana odpowiednim służbom. Wszczęto śledztwo, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności.
Autor: ao,dd/map / Źródło: ENEX