Podczas gaszenia pożaru lasu w pobliżu miejscowości Prescott w amerykańskim stanie Arizona zginęło 19 strażaków - poinformowały w niedzielę wieczorem czasu lokalnego miejscowe władze leśne.
Przedstawiciel stanowej straży pożarnej Art Morrison powiedział, że strażacy należeli do specjalnego oddziału, wykonującego najtrudniejsze zadania. Tym razem ich zadaniem było wykopanie rowu przeciwpożarowego mającego ograniczyć rozprzestrzenianie się płomieni oraz stworzenie szlaku ewakuacji.
"Ogień po prostu ich zabrał"
Dokładne okoliczności śmierci strażaków nie są jeszcze znane. - W normalnych okolicznościach, kiedy kopiesz rów przeciwpożarowy, musisz być pewny, że masz dobry szlak ucieczki i musisz mieć przygotowaną strefę bezpieczeństwa. Najwyraźniej ich strefa bezpieczeństwa nie była wystarczająco duża i ogień po prostu ich zabrał - mówi Morrison.
Pechowy oddział strażaków walczył z pożarem w lasach Yarnell Hill, który wybuchł w piątek, na północny zachód od stolicy Arizony Phoenix. Płomienie ogarnęły tysiąc akrów, zniszczyły trzy domy i zmusiłu do ewakuacji mieszkańców miejscowości Peeples Valley i Yarnell.
Władze są przekonane, że pożar wywołało uderzenie pioruna. Walkę z pożarem utrudniają silny wiatr i upał.
Autor: //gak/js / Źródło: CNN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Granite Mountain Hotshots