Ugandyjscy rybacy boją się wypływać na pełne krokodyli nilowych Jezioro Wiktorii. Jeden z gadów w ciągu zaledwie miesiąca zabił 6 osób. Drapieżniki atakują ludzi z głodu, ponieważ brakuje im pożywienia. Najgroźniejsze osobniki są łapane i przenoszone do ogrodzonych basenów z wybiegiem.
W wodach jeziora Wiktorii w Ugandzie mieszka wiele zwierząt - w tym ważące około tony i długie na ponad 5 metrów krokodyle nilowe. Mają silnie rozwinięty instynkt terytorialny i nie obawiają się atakować człowieka.
Ryby, słonie i człowiek w menu
Żywią się m.in. rybami, poławianymi przez mieszkańców okolicznych wiosek. Atakują jednak wszystko, co podejdzie do wodopoju, począwszy od gazel i bawołów a skończywszy na młodych słoniach. By zaspokoić głód, gady nie pogardzą także ludzkim mięsem.
Obecnie gady są głodne i agresywne, ponieważ nie ma wystarczającej ilości ich naturalnych ofiar. Szczególny postrach sieje około 60-letni krokodyl nilowy, który w ciągu miesiąca zabił 6 osób, a 4 poważnie ranił.
Atak z zaskoczenia
O zagrożeniu, jakim są ludożercze gady, sporo wie Joseph Emoit, który przeżył bliskie spotkanie z krokodylem. Mieszkaniec wioski Missoli został zaatakowany pod wieczór kilka tygodni temu, gdy wraz ze swoimi bratem wypłynął zastawić sieci. W chwili ataku przebywał bezpośrednio w wodzie.
- Nagle coś z ogromną siłą rzuciło się na mnie - opisywał Emoit. Gad najpierw zaatakował go celując pyskiem w brzuch, a następnie ugryzł w nogę.
Wiosłem po pysku
Joseph ocalał dzięki bratu, który odgonił drapieżnika uderzając go z całych sił wiosłem po pysku. Obrażenia były bardzo ciężkie - mężczyzna musiał przejść kilka operacji i spędził w szpitalu 2 miesiące.
Odzyskanie pełnej sprawności zajmie mu dużo czasu - podjęte niedługo po wyjściu samodzielne połowy skończyły się rozerwaniem szwów na brzuchu. By wykarmić i utrzymać rodzinę, Joseph musi teraz zdać się na pomoc przyjaciół.
Szukają ludojadów
- Krokodyl, który zaatakował Emoita, jest wciąż na wolności - przyznaje Peter Woang, pracujący dla Uganda Wildlife Authority, organizacji działającej na rzecz ochrony dziko żyjących zwierząt w Ugandzie. Podkreśla, że problem jest znany, a władze współpracują z organizacją, by jak najszybciej go rozwiązać.
- Staramy się zidentyfikować i schwytać jak najwięcej ludożerczych osobników zamieszkujących zarówno Deltę Nilu, jak i Jezioro Wiktorii - potwierdził Woang. Groźne dla mieszkańców krokodyle nie zostaną zabite, a jedynie przeniesione do parku narodowego. - Resztę życia spędzi tak jak pewna amatorka krów imieniem Peggy: w sztucznym i nudnym basenie- podkreślił.
Autor: mb/mj / Źródło: ENEX