"Przepychanka" niżu z wyżem zdecyduje o tym, ile deszczu w najbliższym czasie spadnie na południu Polski. Jeśli nie będzie padało zbyt mocno ani ciągle przez kilka dni, to zdaniem hydrologa rzeki mogą wezbrać, ale nie spowodują większego zagrożenia. Jeśli niż wygra i ściągnie do nas duże masy wilgoci, na podtopienia mogą być narażone tereny górskie i śląskie miasta.
- Kolejne strefy mniejszych lub większych opadów będą przemieszczać się w naszą stronę - mówi o zjawiskach pogodowych czekających nas przez najbliższe dni prezenter TVN Meteo Tomasz Wasilewski. Odpowiadać za nie będzie niż Yvette, którego centrum znajduje się nad Bałkanami. Niż ma się utrzymać tam przez kilka najbliższych dni, ściągając do naszej części Europy ciepłe i bardzo wilgotne powietrze z południa.
Wyż powstrzymuje niż
- Płynie sobie to powietrze znad Morza Śródziemnego, więc jest bardzo zasobne w wilgoć. I jak dociera do naszych gór, do Europy Środkowej, to z tego bardzo wilgotnego powietrza tworzą się chmury i intensywne opady deszczu, i to w wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej - wyjaśnia prezenter.
Strefa tych opadów obejmuje południową i południowo-wschodnią Polskę, ale nie dociera dalej w głąb kraju, bo ta niżowa cyrkulacja jest powstrzymywana przez ośrodek znajdujący się na północy kontynentu, nad Skandynawią.
- Między tymi dwoma układami ciśnienia trwa taka przepychanka. To znaczy, ten niż próbuje wedrzeć się dalej na północ, a ten wyż go powstrzymuje - tłumaczy Wasilewski. - I dopóki taka sytuacja będzie trwać, to strefa opadów będzie dochodzić do południowo-wschodniej Polski, na chwilę z niej uciekać i ponownie wchodzić - dodaje.
Możliwa przewaga niżu i deszczu
- Prawdopodobnie w najbliższych godzinach, to znaczy dziś po południu, silniejsze okażą się te wilgotne masy powietrza i wtargną dalej w kierunku centrum Polski - zapowiada. To oznacza duże prawdopodobieństwo intensywnych opadów w Małopolsce i na Podkarpaciu. - Może tam spaść te 50 l/mkw., o których mówiliśmy. Wydaje mi się, że jutro o poranku sumy opadów będą właśnie tego rzędu.
Wasilewski nawiązał do najbardziej skrajnego wariantu prognoz opadów, który mówił o 50 l deszczu na metr kwadratowy. Do czwartkowego poranka te sumy okazały się jednak mniejsze. - Największe opady w ciągu ostatniej doby na pograniczu polsko-słowackim to jest 30 l/mkw. - informował prezenter. - To nie są duże deszcze, ale jeśli powtórzą się w ciągu następnej doby i jeszcze następnej, no to jak pozbieramy sobie np. cztery razy po 30 l/mkw., to wyjdzie 120 l/mkw. - dodał.
Wezbrania to "nic nadzwyczajnego"
Jak podkreślił w rozmowie na antenie TVN24 dr Jarosław Suchożebrski, hydrolog z Uniwersytetu Warszawskiego, zagrożeniem jest to, co z tego deszczu może wyniknąć, czyli potencjalne wezbrania, a nawet powódź.
- Jeżeli będzie padał nawet intensywnie, ale z przerwami, czy ta intensywność będzie niewielka, no to nie powinno się nic wielkiego stać. Co prawda prognozy ostrzegają przed wezbraniami, przed wysokimi stanami, ale póki co to są tylko prognozy - stwierdził i dodał, że wezbrania opadowe to "nie jest nic nadzwyczajnego o tej porze roku".
W trzy dni tyle co w miesiąc
Hydrolog wyjaśnił też, jakie tereny są najbardziej narażone na podtopienia. - Górskie, ze względu na szybkie wezbrania rzek, ale też miasta. Zawsze takim obszarem zagrożonym jest Śląsk, gdzie te rzeki na obszarze miejskim szybko wzbierają, bo woda szybko spływa po obszarze słabej przepuszczalności - opisywał.
- Wszystko zależy od tego, ile tej wody spadnie, ile tej wody spłynie, jak szybko będzie spływać. - To jest mniej więcej odpowiednik sumy miesięcznej - podsumował sumy opadów prognozowane na trzy dni - od czwartku do soboty.
Autor: js/map / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24