Motława jest dopływem Martwej Wisły, która wpada do Zatoki Gdańskiej. Żyje tam wiele zwierząt, w tym foki, które upodobały sobie zwłaszcza rezerwat Mewia Łacha. Jaki wpływ na faunę może mieć wtorkowy wyciek ścieków?
Do poważnej awarii doszło we wtorek w przepompowni ścieków na Ołowiance. Spółka świadcząca usługi wodociągowo-kanalizacyjne zrzuciła ścieki do Motławy, aby zapobiec ich cofaniu się i podtopieniu niektórych dzielnic Gdańska. Więcej przeczytasz tutaj
Daniel Stenzel, reporter TVN24, rozmawiał o tym, jak wyciek ścieków może wpływać na faunę morską z Wojciechem Andrearczykiem z Błękitnego Patrolu WWF, monitorującego całe polskie Wybrzeże pod względem środowiska naturalnego.
"Mam nadzieję, że nieczystości im nie zaszkodzą"
Motława jest dopływem Martwej Wisły, która z kolei wpada do Zatoki Gdańskiej. W rejonie ujścia Wisły żyje wiele zwierząt, w tym foki, które upodobały sobie zwłaszcza rezerwat Mewia Łacha.
- Mam nadzieję, że te nieczystości, które spłynęły do Zatoki Gdańskiej, nie zaszkodzą im. Na pewno będziemy się bacznie przyglądać - mówił Andrearczyk. Zapewniał, że rezerwaty Zatoki Gdańskiej niemal codziennie monitorują wolontariusze Błękitnego Patrolu. - W ujściu Wisły zdarzało nam się policzyć nawet 200 fok. Ostatnio mniej ich tam obserwujemy, ale to też wynika z tego, że ta łacha się ciągle przesuwa i w tej chwili foki się schowały niejako za łachą - mówił Andrearczyk. Dodał również, że mniejszą liczbę ssaków zaczęto obserwować jeszcze przed wyciekiem. - Te główki focze cały czas się gdzieś wynurzają, wynurzają się też z Wisły, więc mają one tam doskonałe warunki. Oby się nie popsuły - powiedział Andrearczyk.
"Możemy napotkać śnięte ryby"
Nie tylko foki są potencjalnymi ofiarami wycieku ścieków. W gorszej sytuacji znajdują się ryby.
- Rozmawiałem z kolegą, który jest ichtiologiem i on mówił, że wszystko zależy od tego, jak będzie dalej wyglądała sytuacja. Jeśli rybom zabraknie tlenu, również tym dorosłym, to niestety możemy napotkać śnięte ryby. Groźne jest to też dla narybku, dla ikry - przyznał Andrearczyk. - Musimy liczyć się z tym, że jakieś straty, jeśli chodzi o ryby, będą - dodał.
Nie wiadomo, kiedy sytuacja wróci do normy
Ciężko jest wyrokować, kiedy okolice się oczyszczą, a sytuacja wróci do normy sprzed wycieku. Wiele zależy od kierunku wiatru. Andrearczyk twierdzi, że najlepszy byłby północno-zachodni, który odpychałby zanieczyszczoną wodę z Zatoki Puckiej na wschód, w stronę granicy. - Ja mam nadzieję, że to jest kwestia tygodnia, dwóch, kiedy ta sytuacja powinna się jakoś uspokoić - mówił.
Jak na razie nie podano jednoznacznych danych dotyczących tego, ile ścieków dostało się do Motławy.
- Nie wiemy tak naprawdę, ile tych ścieków się dostało - przyznał Andrearczyk. - Myślę, że tutaj możemy się opierać tylko na tym, co mówią przedstawiciele firmy - dodał.
Andrearczyk poinformował również, że są próby przeanalizowania wypływu na podstawie zdjęć satelitarnych. Miałoby to pomóc oszacować, jak daleko wypłynęły ścieki i co się z nimi dzieje.
Zobacz całą rozmowę:
Autor: ao,dd / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24