Runęło już kilkaset prowizorycznych domów, brakuje wody i jedzenia, a warunki sanitarne pogarszają się z godziny na godzinę. Mieszkańcy gigantycznego obozu dla uchodźców w Bangladeszu walczą, by ocalić resztki swojego dobytku.
Od 4 lipca południowo-wschodni Bangladesz nawiedzają ulewne deszcze monsunowe. Ekstremalna pogoda pogorszyła i tak trudne warunki, w jakich żyje niemal milion ludzi.
Mieszkają w pobliżu Koks Badźar niedaleko granicy z Birmą, w uważanym za największy na świecie obozie dla uchodźców.
Z powodu deszczów monsunowych i powodzi przesiedlono stamtąd już kilka tysięcy osób. Ci, którzy zostali w swoich prowizorycznych domach, walczą z żywiołem - przy pomocy worków z piaskiem i rur cementowych umacniają okoliczne zbocza. Z powodu osuwisk doszczętnie zniszczonych zostało już kilkaset domów.
- Ze względu na gwałtowną pogodę warunki w obozach są coraz gorsze. Przy większej ulewie potrzeby mogą drastycznie wzrosnąć - powiedział Alain Balandi Domsam, przedstawiciel UNICEF w Bangladeszu. - Wraz z naszymi partnerami zwiększyliśmy dystrybucję niezbędnych zasobów, w tym tabletek do oczyszczania wody i karimat dla dzieci i ich rodzin - dodał.
Ofiary śmiertelne
Jak poinformował na Twitterze UNICEF, w wodach powodziowych utonęło dwóch chłopców, kilkoro dzieci zostało rannych. Ponad pięć ośrodków edukacyjnych wspieranych przez UNICEF zostało poważnie uszkodzonych, a częściowo zniszczonych zostało ponad 750. Z uwagi na niebezpieczną pogodę wstrzymano edukację ponad 60 tysięcy dzieci.
Problemem są także fatalne warunki sanitarne, które pogarszają się z każdym dniem intensywnych opadów. - Zapewnienie dzieciom i rodzinom dostępu do bezpiecznej wody i urządzeń sanitarnych jest absolutnie kluczowe dla ich ochrony - zaznaczyła Berta Travieso, która pełni obowiązki szefa biura terenowego UNICEF w Koks Badźar.
Bez wody i jedzenia
Kiedy deszcze monsunowe uderzyły w południowo-wschodni Bangladesz, Hafiz Ullah i jego rodzina porzucili swój dom wykonany z bambusa i brezentu, aby schronić się w pobliskiej szkole.
- Wszystkie nasze rzeczy zostały skradzione - powiedziała w rozmowie z CNN żona Ullaha, Kawser. - Dlatego muszę teraz żyć w ciemności. Straciłam latarkę i baterię - dodała. Podkreśliła, że nie mogą nic ugotować, ponieważ lodówka i kuchenka zostały zniszczone. - Nie mamy jedzenia, więc nie możemy dać niczego naszym dzieciom. Nie mogą też pić wody ani wychodzić na zewnątrz z powodu powodzi - dodała.
Nad uzupełnieniem zapasów żywności na bieżąco pracują przedstawiciele Światowego Programu Żywnościowego. Według szacunków pomoc dotarła już do 11 tysięcy najbardziej potrzebujących osób.
Intensywne obady deszczu mają się utrzymać w tym rejonie co najmniej do 16 lipca.
Wypędzenie Rohindżów
Obóz w okolicach Koks Badźar (Cox's Bazar) jest uważany za największy na świecie obóz dla uchodźców, według szacunków żyje tam na co dzień ponad milion uchodźców, w większości Rohindżów.
Trafili tam, gdy w 2017 roku armia birmańska prowadziła zakrojone na szeroką skalę działania wymierzone w tę muzułmańską mniejszość. W następstwie brutalnej operacji przeprowadzonej przez siły zbrojne z Birmy do Bangladeszu uciekło wtedy ponad 700 tysięcy Rohindżów. Misja rozpoznawcza ONZ w Birmie rok po tych wydarzeniach opublikowała raport, w którym stwierdziła, że birmańska armia dokonała masowych zbrodni na muzułmanach Rohindża z "zamiarem ludobójstwa".
Heavy rainfall in the last 4 days have caused landslides and extensive flooding in the #Rohingya #refugee camps and host community, and is expected to continue.
— UNICEF Bangladesh (@UNICEFBD) 6 lipca 2019
Over 2,400 families have been affected and many have already been relocated. #AChildIsAChild pic.twitter.com/vsg4C6Ofy3
Autor: anw/ja / Źródło: Reuters, CNN, Unicef
Źródło zdjęcia głównego: Patrick Brown/UNICEF