Poziom rzek przepływających przez bawarską Pasawę powoli opada. Woda odsłania masy błota i brudu, a strażacy wypompowują wodę z piwnic. Mieszkająca tam Polka opisuje sytuację jako "katastrofalną"- brakuje wody, a sklepowe półki świecą pustkami. Z wielką wodą walczą wciąż sąsiednie miasta i landy.
Stare Miasto w Pasawie nadal pozostaje odcięte od świata. Do niektórych jego części można dostać się pieszo. - Ale sytuacja trochę się poprawia - relacjonował z Pasawy reporter TVN24 Arkadiusz Wierzuk.
We wtorek rano niemieckie media doniosły, że mieszkańcy Pasawy, którzy doświadczyli największej powodzi w tym wieku, najgorsze mają już za sobą. Zarówno w rzece Inn, jak i w Dunaju w nocy z poniedziałku na wtorek poziom wody opadł. O godz. 4 rano wody Dunaju wznosiły się na 12,4 m. Było to ponad pół metra mniej niż w szczytowym momencie. O godz. 8 ich poziom wynosił 11,5 m, a w dalszych godzinach dnia mają się obniżyć do 10 m.
Wierzuk wyjaśnił, że powoli opada poziom rzek, więc strażacy przystąpili do wypompowywania wody z podtopionych domów. - Woda zaczyna odsłaniać zniszczenia. Niektórzy brodzą po kolana w błocie, w takim szlamie, który pokazuje się na ulicach - powiedział Wierzuk.
Kiedy tylko woda opadnie mieszkacy Pasawy zabiorą się za dokładne liczenie strat, wstępnie w samym mieście szacuje się ja na 20 mln euro. - Burmistrz Pasawy mówi, że te zniszczenia, które do tej pory wyrządziła powódź mogą być odbudowywane nawet 10 lat - wyjaśnił Wierzuk.
Pomimo optymistycznych prognoz sytuacja w tym południowo-wschodnim mieście nadal jest bardzo trudna. Z niepkojem na rzeki patrzą też mieszkańcy sąsiednich landów - Turyngii, Saksonii i Saksonii-Anhalt.
W zalanym mieście brak wody
W Pasawie, jak opowiadała we wtorek rano na antenie TVN24 studiująca tam Polka Sylwia Kłosińska, paradoksalnie najbardziej brakuje wody - i bieżącej, i pitnej. Na chwilę obecną wody bieżącej nie ma już prawie nikt. Władze nie podały również, ile czasu zajmie jej przywrócenie.
Polka odwiedziła sklep, który znajdował się 35 km od Pasawy, w Austrii, by zrobić zapasy.
- Na półkach brakowało wody. Również żywności nie było tyle, ile powinno być - powiedziała - Ja mam ten problem, że nawet nie mam jak się dostać do tych punktów, gdzie rozdają wodę, ponieważ jestem kompletnie odcięta od miasta - mówiła w rozmowie z TVN24.
Kobieta przyznała, że jest tym bardzo zdenerwowana i jest to dla niej sytuacja dramatyczna.
Wielkie zaskoczenie, "to wygląda strasznie"
Mieszkańcy Pasawy nie byli przygotowani na powódź.
- Wszyscy jesteśmy zaskoczeni, dlatego że nie było żadnych ostrzeżeń, że to będzie aż na taką skalę - opowiadała Kłosińska. - To jest po prostu woda, jedna wielka woda - opisywała dalej kobieta, dodając, że poruszanie się po mieście właściwie nie jest możliwe.
- Ci ludzie, którzy mają jeszcze możliwość pojechania do Austrii, to sobie jakoś radzą, ale to jest katastrofa, to wygląda strasznie - mówiła Kłosińska.
Autor: map,mb\mtom,rs / Źródło: tvn24, Passauer Neue Presse