Zdaniem ekspertów, w nadchodzącym okresie jesienno-zimowym mogą zdarzyć się przypadki jednoczesnego zakażenia wirusem grypy i koronawirusem. Według zapewnień, zmutowanie obu patogenów do jednego hybrydowego nie jest możliwe. Nie oznacza to jednak, że jednoczesne zakażenie dwoma wirusami nie będzie mieć poważnych konsekwencji dla zdrowia.
U tej samej osoby może dojść do jednoczesnego zakażenia koronawiruasem SARS-CoV-2 i wirusem grypy, ale obydwa patogeny na szczęście nie mogą się połączyć i stworzyć hybrydy.
- Taka wymiana materiału genetycznego jest możliwa jedynie między blisko spokrewnionymi koronawirusami - powiedział wirusolog prof. Krzysztof Pyrć, kierownik pracowni wirusologii Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Ryzyko ciężkiej choroby
W okresie jesieni i zimy, wraz z nastaniem sezonu grypowego, u wielu osób może dojść do jednoczesnego zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 oraz wirusem grypy. Dlatego wielu specjalistów zaleca, by zaszczepić się przeciwko grypie (choć na razie w Polsce szczepionka jest niedostępna), bo szczepionka przeciwko chorobie COVID-19 jeszcze nie istnieje. Jak dobrze pójdzie, może pojawi się 2021 roku.
Takie podwójne zakażenie może się wiązać z ryzykiem bardzo ciężkiej choroby lub nawet śmierci - jednak nie musimy się obawiać, że dojdzie do połączenia wirusa grypy z koronawirusem. Nie powstanie nowy, być może jeszcze groźniejszy patogen.
- Koronawirus i wirus grypy bardzo się od siebie różnią i praktycznie nie mają części wspólnych. Nie musimy się zatem obawiać, że powstanie jakaś hybryda. Efektem może być jednak cięższy przebieg choroby. To dwa bardzo niebezpieczne patogeny - ostrzegł specjalista.
Do wymiany materiału genetycznego dochodzi jednak w przyrodzie. Przykładem mogą być bakterie, jednak w tym przypadku - podkreśla naukowiec - jest inaczej, bo bakterie mają "maszynerię", która pozwala im na odczytanie "kodu" pochodzącego od innych bakterii. Mogą mieć czynniki wirulencji (zjadliwości drobnoustrojów), które mogą sobie przekazywać, na przykład odporność na antybiotyki. Są one organizmami na wyższym poziomie złożoności; mają wspólne elementy.
Naukowiec tłumaczy, że wirusy zmieniają się na drodze relatywnie powolnego dryfu, kiedy pojawiające się pojedyncze mutacje powoli się akumulują. Poszczególne wirusy potomne różnią się między sobą, a dzięki temu są w stanie lepiej dopasować się do świata.
Ciągłe zmiany
W przyrodzie może też dojść do rekombinacji genetycznej, czyli wymiany materiału genetycznego i powstania nowego genotypu. W takim wypadku do zmiany dochodzi znacznie szybciej, a jej efekty mogą być bardziej nieprzewidywalne.
- Wirusy mogą między sobą wymieniać materiał genetyczny tylko wtedy, jeśli są ze sobą bardzo blisko spokrewnione – wyjaśnił prof. Pyrć. Hybrydę mogą zatem utworzyć dwa blisko ze sobą spokrewnione koronawirusy, które zakaziły tę samą osobę. Podobnie mogą się ze sobą mieszać inne wirusy, takie jak wirusy grypy. Efektem tego jest obecność typów, takich jak H1N1 czy H5N1 albo H3N2, które są hybrydami powstałymi w wyniku właśnie takiego połączenia.
- Z pewnością w przeszłości dochodziło do rekombinacji genetycznej również w przypadku koronawirusów. Nie wiadomo tylko dokładnie, kiedy się to zdarzyło – zauważył prof. Pyrć. Patogeny te występują u nietoperzy, u których często dochodzi do koinfekcji, a więc i rekombinacji. To z nich wywodzi się SARS-CoV-2.
Koronawirusy jednak cały czas się zmieniają, co jest efektem zmian w sekwencji RNA, powodowanych błędami maszynerii odpowiadającej za kopiowanie genomu.
- Na razie jednak większość tych zmian to jedynie naturalna zmienność i nie wpływają one na ich zdolność zarażania oraz wywoływania choroby - wyjaśnił specjalista.
Dodał, że jedna z odmian koronawirusa SARS-CoV-2 pozbawiona sporego fragmentu genomu, faktycznie powoduje łagodniejszą chorobę u ludzi, jednak ten wariant nie odniósł sukcesu i zniknął niedługo po tym, jak się pojawił.
Autor: kw / Źródło: PAP