Pędząca z zawrotną prędkością 56,330 tys. metrów na sekundę kometa C/2013 A1 (Siding Spring) stanowi ogromne zagrożenie dla instrumentów NASA znajdujących się na orbicie Marsa. Inżynierowie i naukowcy agencji kosmicznej starają się ocalić drogi sprzęt, który 19 października przelatująca skała może zamienić w kosmiczny złom.
Naukowcy NASA i ESO muszą ocalić warte miliony dolarów obiekty przed lecącą wprost na nie kometą C/2013 A1 (Siding Spring), pochodzącą z oddalonego o około 300-100 j. a. sferycznego Obłoku Orta. By móc zaplanować przyszłe manewry, eksperci musieli precyzyjnie określić parametry komety i obliczyć jej trajektorię lotu.
Zagrożone obiekty
Zagrożonych jest kilka sond - znajdująca od 24 października 2001 r. na orbicie planety sonda Mars Odyssey (MO), obecna na orbicie od 28 stycznia 2004 r. Mars Express (ME) oraz orbitująca od 10 marca 2006 r. sonda Mars Reconnaissance Orbiter (MRO).
W niebezpieczeństwie znajdzie się również dopiero lecąca w stronę Czerwonej Planety sonda MAVEN, która na orbicie znajdzie się 22 września 2014 roku, niespełna miesiąc przed przelotem Siding Spring.
Czas na działanie
Na szczęście w kosmosie odległości są spore, dzięki czemu naukowcy mają czas na zorganizowanie akcji ratowania wartych miliony dolarów obiektów. Termin upływa 19 października, kiedy to zgodnie z obliczeniami kometa pędząc 56 km/sek. minie planetę w odległości jedynie 132 tys. kilometrów.
Zabawa w chowanego
- Planowane jest przeprowadzenie wszystkich obiektów do bezpiecznej strefy, gdzie ryzyko uszkodzenia jest znikome - zaznaczył dr Richard Zurek, stojący na czele programu badawczego planety Mars w pasadeńskim centrum badawczym NASA na terenie Kalifornii.
Sonda MRO skorygowała swój lot już 2 lipca - kolejny "ruch" zaplanowano na 27 sierpnia. Z kolei orbiter MO skoryguje lot 5 sierpnia, uciekając z kolizyjnego kursu. Natomiast MAVEN, która na orbicie znajdzie się 21-22 września, swój lot skoryguje 9 października.
Niebezpieczna prędkość
Naukowcy przyznają, że w operacji najgroźniejszym czynnikiem jest prędkość i okruchy skalne z rozpadającej się komety. - Przy prędkości 56 tysięcy metrów na sekundę tak samo groźna jest wielka skała, jak i milimetrowy odłamek, ponieważ dysponują tym samym niszczycielskim potencjałem - zauważają.
- W chwili przelotu odległość między warkoczem Siding Spring a Marsem będzie bardzo mała, zaledwie 1/10 odległości najbliższego znanego przelotu komety w pobliżu Ziemi - podkreślają.
Odpadające od komety okruchy albo zostaną ściągnięte przez przyciąganie planety, albo przelecą obok. Rozstrzygające będą minuty po zbliżenia się komety do planety; okruchy z jej warkocza będą miały wówczas największe pole rażenia.
Autor: mb/mj / Źródło: NASA, Daily Mail
Źródło zdjęcia głównego: NASA/JPL-Caltech