Greccy strażacy już od trzech dni walczą z pożarami. Sytuacja jest bardzo poważna, ponieważ akcję gaśniczą utrudnia silny wiatr. Trwa ewakuacja mieszkańców z zagrożonych terenów.
Jak poinformowały lokalne władze, na razie ogień nie zagraża gęsto zaludnionym terenom.
Trzy źródła pożarów
Rzecznik strażaków poinformował, że powstały trzy źródła ognia. Wszędzie ogromnym utrudnieniem jest nieustanny i silny wiatr, który osiąga prędkość od 40 do 50 km/h.
Strażacy walczą z żywiołem na nadmorskim wybrzeżu około 50 kilometrów na wschód od Aten, w pobliżu miasta Amaliada na zachodzie półwyspu Peloponez i na wyspie Zakyntos na Morzu Jońskim.
W niedzielę ogień pojawił się w okolicach znanego jako ośrodek turystyczny miasta Kalamos około 45 kilometrów na północny zachód od stolicy Grecji. Do opanowania tego pożaru wezwano wojskowe posiłki i od wtorkowego poranka 100 żołnierzy pomaga tam 240 strażakom i ochotnikom. Pożary trawią głównie gęste lasy. W akcji uczestniczą też trzy samoloty i cztery śmigłowce.
Strażacy walczą też z ogniem na południowym zachodzie i północnym wschodzie Zakyntos.
Co było przyczyną?
Przebywający na wyspie Zakyntos minister sprawiedliwości Stavros Kontonis oskarżył podpalaczy o podłożenie ognia. Już wcześniej takie podejrzenia wysuwały lokalne władze, które w weekend wykryły 20 pożarów.
Pożary w Grecji w sezonie letnim nie są szczególnym zjawiskiem. Wysoka temperatura, wysuszona gleba i silny wiatr sprawiają, że warunki do powstania pożaru są idealne. Wystarczy nieuwaga, aby przyczynić się do zaprószenia ognia.
W ostatnich latach najbardziej tragiczny w skutkach pożar wybuchł w Grecji w 2007 roku na Peloponezie i na wyspie Eubea. Zginęło wtedy 77 osób, a ogień strawił 250 tysięcy hektarów ziemi.
Płomienie pustoszą Europę
Przez Europę przechodziła fala upałów, której towarzyszyły liczne pożary. Ostatnio bardzo trudna sytuacja panowała na Półwyspie Iberyjskim, gdzie ogień pojawił się po raz kolejny tego lata. 14 sierpnia pożary były trudne do opanowania i rozprzestrzeniały się na kolejne obszary.
Autor: wd/aw / Źródło: PAP/Reuters