Satelity regularnie rejestrują saharyjskie piaski, które wzbijają się w powietrze, przemierzają gorący Ocean Atlantycki i docierają aż nad Amerykę Północną bądź Południową. Kłęby pyłu, widziane przez astronautów jako gigantyczna mgła w atmosferze, przemierzają aż osiem tysięcy kilometrów w tydzień. W lipcu tego roku zdarzyło im się powtórzyć tę samą drogę, co 18 lat temu.
Astronauci NASA przebywający na promach kosmicznych przez lata fotografowali saharyjskie piaski wędrujące przez Atlantyk nad Amerykę Północną bądź Południową. Zdjęcie, które wykonano na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w lipcu tego roku, wzbudziło duże poruszenie wśród naukowców należącego do NASA teksańskiego Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona.
Tak jak w 1994
Widać na nim, że granica pomiędzy mglistym od pyłu a czystym już powietrzem przebiega w tym samym miejscu, co na jednym ze zdjęć pochodzących z 1994 roku. Zostało ono zrobione przez astronautów z promu Columbia i pokazuje, że skrawek jasnobrązowej mgły dosięga Haiti oraz wysp Turks i Caicos, które leżą na północ od Haiti. Wschodnie krańce Kuby pozostają natomiast wolne od piasku. Oznacza to, że saharyjski pył - który pochodził z Mali - przebył aż osiem tysięcy kilometrów. Identyczna sytuacja zaistniała w lipcu tego roku.
Szkodliwy pył
Afrykański pył, jak niedawno ustalono, sięga półkuli zachodniej każdego miesiąca w roku, choć nie zawsze jest tak dobrze widoczny, jak na tych zdjęciach. Badacze łączą jego obecność z niszczeniem koralowców, alergiami u ludzi oraz oraz szkodliwym dla środowiska rozkwitem glonów.
Istnieje też jednak dowód na to, że wraz z piaskiem nad Amerykę Południową docierają składniki, które użyźniają Amazonię.
Autor: map/mj / Źródło: NASA