Ponad 40 tysięcy hektarów lasów i łąk spłonęło w szalejących od kilku dni w Chile pożarach. Z żywiołem walczą setki strażaków. Władze podejrzewają umyślne podpalenie. Prezydent dodaje: To może być atak terrorystyczny.
Ogień trawi lasy w środkowej i południowej części Chile. W rejonie Biobio, leżącym 500 km na południe od stolicy kraju Santiago, od kilku dni lasy płoną jednocześnie w dwudziestu miejscach.
Podpalenie czy atak?
W wyniku pożaru sześć osób poniosło śmierć. Kilku strażaków zostało rannych. Setki ratowników próbują opanować ogień. Akcję utrudnia wiatr.
Prezydent Chile Sebastian Pinera podejrzewa atak terrorystyczny. - Posiadamy wiarygodne informacje, które każą nam zakładać, że pożar spowodowali międzynarodowi kryminaliści - powiedział. W podobnym tonie wypowiada się minister spraw wewnętrznych Rodrigo Hinzpetera. Jego zdaniem za pożarami mogą stać "polityczne lub ekonomiczne cele".
Władze nie wskazały jednak nikogo, kto mógłby stać za domniemanymi podpaleniami.
Policja natomiast zatrzymała jednego podejrzanego. To 23-letni turysta z Izraela. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Klęska żywiołowa w Biobio
Pożary wybuchły przed tygodniem w parku narodowym Torres del Paine, na południu Chile, gdzie ogień strawił już ponad 13 tysięcy hektarów lasów. Żywioł udało się już opanować i park ma zostać wkrótce częściowo otwarty. Rocznie odwiedza go 120 tysięcy turystów.
Największy pożar wciąż szaleje w regionie Biobio w środkowej części Chile, gdzie zginął mężczyzna, spłonęło ponad 22 tysiące hektarów lasu i ponad 160 domów. Rząd ogłosił region Biobio strefą klęski żywiołowej.
Tamtejsza policja wszczęła dochodzenie, które ma wyjaśnić, dlaczego niemal jednocześnie rozpoczęły się pożary w co najmniej ośmiu różnych miejscach.
Pożary lasów nie należą w Chile do rzadkości zwłaszcza w okresie letnim. W obecnym sezonie sytuację pogorszyła susza.
Autor: ls/rs / Źródło: PAP/EPA