Wszystko wydarzyło się bardzo szybko i bez żadnego ostrzeżenia. Pasażerowie statku wycieczkowego płynącego po wodach wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych w jednej chwili siedzieli w barze, a za moment nagle poczuli, jak pokład zaczął się przechylać.
Początkowe zdziwienie szybko zaczęło przeradzać się w strach. W niedzielę wieczorem w statek wycieczkowy Norwegian Escape uderzył podmuch wiatru o prędkości szacowanej na około 185 kilometrów na godzinę. To odpowiednik wiatru w huraganie trzeciej kategorii.
Kilku pasażerów i członków załogi zostało rannych. Nie wiadomo jednak, ilu dokładnie oraz jakie mieli obrażenia. Ratownicy, którzy byli na pokładzie, udzielili rannym pomocy. Kiedy wycieczkowiec przybył do Port Canaveral na Florydzie, czekało tam już kilkanaście karetek pogotowia.
"Nagle wszystko zaczęło się ruszać"
Jeden z pasażerów, Aaron Black, był w niedzielę tuż przed północą w barze pokładowym. To właśnie wtedy statek nagle zaczął się przechylać. Stoły i krzesła sunęły przez pomieszczenie - relacjonowali pasażerowie. Na nagraniu udostępnionym przez Blacka słychać krzyki i tłuczone szkło.
- Pamiętam, że zastanawiałem się na tym, jak spokojna była moja marcowa podróż z Nowego Jorku. Wtedy nagle uderzył w nas silny podmuch wiatru, a cały statek przechylił się na bok na około 30 sekund - mówił Black. - Nagle wszystko wokół mnie zaczęło się ruszać - dodał.
Opowiadał też, że brał udział w wielu rejsach. - Byłem przyzwyczajony do różnych ruchów, ale to była surrealistyczna eskalacja od "o, to normalne" do "to bardzo niecodzienne i prawdopodobnie nie powinno się wydarzyć" - mówił we wtorek na nagraniu, które przesłał stacji CNN.
Podkreślił również, że załoga statku była niesamowita i przywróciła wszystko do porządku.
Ogromny statek
Wycieczkowiec mieści na pokładzie maksymalnie 4266 pasażerów i 1733 członków załogi. Został zbudowany w 2015 roku, ma 20 pokładów i waży ponad 164 tysiące ton. Podczas ostatnich wydarzeń nie został uszkodzony.
Autor: aw/rp / Źródło: CNN