Tysiące żeglarzy portugalskich - bardzo groźnych dla człowieka parzydełkowców - wyrzucił Ocean Spokojny na plaże australijskiego stanu Queensland. Tylko w weekend z powodu oparzenia hospitalizowano ponad 2600 osób.
W weekend australijscy lekarze musieli zająć się łącznie około 2630 osobami, w tym dziećmi, które zostały poparzone przez żeglarze portugalskie - mocno parzące rurkopławy (typ parzydełkowca). Na plażach w mieście Gold Coast oraz w rejonie Sunshine Coast znalazły się tysiące tych stworzeń.
Tylko w niedzielne popołudnie w Gold Coast poszkodowanych zostało 476 osób, a w Sunshine Coast kolejne 461. Niektórzy z poparzonych doznali wstrząsu anafilaktycznego. W sobotę w Gold Coast ucierpiały 1323 osoby.
Łącznie w ostatnim tygodniu z powodu poparzenia przez żeglarza ratownicy medyczni musieli interweniować około 13 tysięcy razy.
"Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"
Oficer dyżurny australijskiego ratownictwa wodnego Surf Life Saving Jeremy Sturges przyrównał masowe pojawienie się parzydełkowców na plażach do epidemii. - Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Nigdy - przyznał.
Parzydełkowce stanowiły zagrożenie nie tylko dla pływających w oceanie, lecz także dla spacerujących po plażach. Wiele ze stworzeń po wyrzuceniu na ląd było jeszcze żywych, co sprawiało, że wciąż mogły ranić ludzi. Ratownicy byli zmuszeni do zamknięcia niektórych plaż.
Jaka przyczyna?
Ich inwazja prawdopodobnie jest wynikiem wyjątkowo silnego falowania morza od północnego wschodu, czyli od strony tropikalnych wód Oceanu Spokojnego.
Żeglarza portugalskiego można spotkać w większości mórz. Najliczniej występuje na obszarze północnego Atlantyku oraz w subtropikalnych częściach Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku.
Parzydełkowce nie poruszają się samodzielnie, są zależne od ruchu wody. Nie mają możliwości ucieczki przed drapieżnikami. Jedyną metodą obrony jest wydzielanie jadu.
Autor: ao/map / Źródło: ENEX