Po trzęsieniu ziemi w Nowej Zelandii ewakuowano osadę. Mimo że wstrząsy były silne, nie spowodowały dużych skód.
W piątek rano lokalnego czasu (godzina 5.37) u wybrzeży Wyspy Północnej, będącej jedną z dwóch wysp Nowej Zelandii wystąpiły wstrząsy o magnitudzie 7,1. Trzęsienie miało miejsce 169 km na północny wschód od miasta Gisborne. Jego hipocentrum znajdowało się pod dnem morskim na głębokości 30 km.
Władze zarządziły ewakuację osady w rejonie Tolaga Bay. Mieszkańcom innych rejonów zalecono schronienie się na wyżej położonych miejscach. Mieszkańcy Północnej Wyspy odczuwali wstrząsy, które jednak nie spowodowały większych szkód.
- Wstrząsy były silne, obudziły mnie, trząsł się cały pokój, z mebli spadały rzeczy - powiedział mieszkaniec Gisborne. - Czekałem aż się skończy, ale trzęsie trwało dość sługo - dodał.
A co z tsunami?
Amerykańskie Narodowe Centrum Ostrzegania przed Tsunami (ang. U.S. National Tsunami Warning Center) poinformowało, że trzęsienie nie spowodowało zagrożenia wystąpieniem falami tsunami u zachodnich wybrzeży Kanady i Stanów Zjednoczonych. Chilijska marynarka wojenna także nie spodziewała się tsunami w Ameryce Południowej.
Amerykańska agencja geologiczna USGS początkowo informowała, że wstrząsy miały siłę 7,2 st. w skali Richtera. Później obniżono magnitudę do 7,1.
Aktywny sejsmicznie rejon
Nowa Zelandia, która składa się z dwóch wysp - Północnej i Południowej - leży w aktywnym sejsmicznie rejonie Oceanu Spokojnego. Co roku notuje się tam ponad 15 tys. wstrząsów, ale tylko ok. 150 jest odczuwalnych. W 2011 r. miasto Christchurch, na Wyspie Południowej zostało poważnie zniszczone przez wstrząsy o sile 6,3 st. Zginęło wówczas 185 osób.
Autor: zupi/map / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV