Rośnie bilans ofiar gwałtownych ulew i osunięć ziemi we Włoszech. Ostatnie doniesienia mówią o dziewięciu zabitych i sześciu zaginionych osobach. W Ligurii i Toskanii zerwane są mosty, zalane drogi, brakuje łączności z niektórymi terenami.
Na granicy Ligurii i Toskanii spadło we wtorek w ciągu kilku godzin 500 milimetrów deszczu, co spowodowało, że z brzegów wystąpiły rzeki i strumienie, powodując lawiny błotne.
Szukają pod błotem
Ratownicy rękoma rozgrzebywali błoto poszukując ludzi. Na zdjęciach pokazywanych przez włoskie media, widać samochody przeniesione przez lawiny błota na dachy domów, a także pojazdy wbite w mury.
Najbardziej zniszczone jest miasteczko Borghetto Vara w Ligurii, gdzie nurkowie z oddziału karabinierów wydobyli ciała czterech osób z domu, na który osunęła się ziemia. W tym samym mieście kobieta porwana przez lawinę błotną uratowała się, ponieważ zdołała uchwycić się na boisku kosza do koszykówki i trzymając się go kurczowo czekała kilka godzin na pomoc.
"Monterosso już nie ma"
Znaczne zniszczenia zanotowano też w miejscowościach Pignone i Monterosso. - Ludzie wchodzą do swoich domów przez balkony. Wszystko jest zalane. Monterosso już nie ma - powiedział burmistrz tej miejscowości położonej w słynnej liguryjskiej krainie Cinque Terre, Angelo Betta.
- Sytuacja jest dramatyczna, wciąż brakuje informacji z rejonów odciętych od świata - przyznała szefowa wydziału ds. obrony cywilnej w regionie Liguria Renata Briano.
Trudne do oszacowania są straty na autostradzie A12 w Ligurii, zamkniętej od wtorku. Stanęły tam też pociągi, zawaliły się dwa mosty.
W Toskanii, w miejscowości Aulla utonął w garażu mężczyzna, który poszedł tam, by uratować swój samochód.
Władze apelują do Włochów, by zrezygnowali z podróży w rejony dotknięte przez katastrofalne w skutkach oberwania chmury i burze.
Padało, ale już nie tak samo
Obfite deszcze dotarły do Rzymu w środę po godz. 12. Według włoskiego dziennika "La Republicca" nie były to jednak opady o szczególnej intensywności.
Władze miasta zamknęły obie linie metra, co wywołało paraliż komunikacyjny w stolicy Włoch. Woda zalała kilka domów na przedmieściach, ale nie wyrządziła większych szkód.
W Rzymie już we wtorek wszystkie służby miejskie zostały postawione w stan alarmu z powodu zapowiadanego na środę oberwania chmury. Taka decyzja zapadła po raz pierwszy. Jest ona konsekwencją nawałnicy, która przeszła nad Rzymem 20 października.
Władze rzymskie zarzuciły meteorologom, że nie ostrzegli przed ulewami, które, jak się potem okazało, były największe od 50 lat. Synoptycy zapewnili, że takie komunikaty przekazywali.
Niebezpieczny front burzowy
- W Włoszech sytuacja pogodowa jest niebezpieczna. Powstał tzw. front troposferyczny, zafalowany. Znajdują się w nim chmury wielowarstwowe, w które wbudowane są zarówno culomunimbusy, chmury burzowe, jak i przynoszące opady deszczu, nimbostratusy. Stąd występowanie lokalnie nawałnic - komentuje synoptyk TVN Meteo, Arleta Unton-Pyziołek.
Autor: xyz,usa//aq,ms / Źródło: TVN Meteo, PAP, La Republicca