Przez Stany Zjednoczone przetoczyły się gwałtowne burze. Silne porywy wiatru i intensywne opady były przyczyną śmierci co najmniej 10 osób. Przez pogodę samolot Polskich Linii Lotniczych LOT miał problemy z dotarciem do celu.
Co najmniej 10 osób zginęło w wyniku gwałtownej pogody, jaka nawiedziła w ostatnich dniach Stany Zjednoczone. Burze z intensywnymi opadami i porywistym wiatrem spowodowały ogromne utrudnienia w komunikacji oraz dostawach energii elektrycznej.
Zabici po załamaniu pogody
Według szeryfa Bossier w stanie Luizjana dwie osoby zginęły w wyniku zniszczenia przyczepy, w której akurat były. Trzecia osoba zginęła po zawaleniu się drzewa na dom. Kolejna zjechała samochodem z drogi i wpadła do potoku w miejscowości Dallas. Wśród ofiar znajdują się również policjant i strażak z Teksasu, potrąceni przez samochód poruszający się po oblodzonej autostradzie.
W przypadku pozostałych ofiar wiadomo jedynie, że pochodziły ze stanu Alabama.
Według Centrum Przewidywania Burz przy Narodowej Służbie Pogodowej w ciągu ostatnich dwóch dni odnotowano 550 raportów o silnym wietrze oraz co najmniej 12 tornad. Ta liczba może wzrosnąć - służby przez kilka następnych dni będą przeprowadzać ocenę sytuacji po zniszczeniach. Agencja Reutera podała, że zniszczone zostały domy i budynki w stanach Arkansas i Missouri.
Problemy polskiego samolotu
Jak poinformował rzecznik Polskich Linii Lotniczych LOT Michał Czernicki, z powodu opadów śniegu sobotni lot z Warszawy do Chicago przekierowano na lotnisko w Toronto. Dodał, że po poprawie pogody, samolot około godz. 1.00 czasu lokalnego wylądował w Chicago.
- Samolot LOT-u rejsu LO03 z Warszawy miał planowo wylądować w Chicago o godzinie 19.50, jednakże po przylocie na miejsce, w związku z silnymi opadami śniegu na lotnisku w Chicago, musiał czekać nad lotniskiem na poprawę warunków pogodowych. Bezpieczeństwo operacji lotniczych jest naszym priorytetem, dlatego z racji na fakt, że warunki atmosferyczne się nie poprawiały, piloci zdecydowali o skierowaniu samolotu do Toronto, gdzie wylądowano o godzinie 22.00 czasu lokalnego - powiedział rzecznik PLL LOT.
Dodał, że to standardowa sytuacja, kiedy warunki pogodowe na lotnisku docelowym nie są wystarczające do lądowania.
- Samolot jest wtedy przekierowywany na lotnisko zapasowe. W Toronto dotankowano samolot, a gdy załoga otrzymała informację o tym, że pogoda w Chicago się poprawiła, samolot niezwłocznie wystartował i o godzinie 0.50 wylądował w Chicago – powiedział Czernicki.
Wietrznie, mroźno, ślisko
Silne porywy wiatru pojawiły się w Stanach Zjednoczonych już w piątek późnym wieczorem. Jak podała NWS, w nocy na obszarze rozciągającym się od Teksasu po Maine miejscami padał grad o średnicy 5-13 centymetrów.
W niedzielę w częściach stanów Illinois, Michigan i Nowy Jork miały pojawić się kolejne dostawy śniegu do 15-30 centymetrów. - Prawdziwe zagrożenie to porywy wiatru i akumulacja lodu - powiedział prognostyk NWS Bob Oravec.
Przewiduje się, że na niektórych odcinkach dróg i autostrad może pojawić się ponad centymetrowa warstwa lodu. - Lód sprawi, że jazda będzie niepewna, a dodatkowe utrudnienie mogą stanowić łamiące się pod naporem wiatru drzewa - dodał.
Autor: kw,dd/aw / Źródło: Reuters, PAP, AccuWeather